czwartek, 12 lutego 2015

Tłusty Czwartek. [AoKise, KuroKaga, MidoTaka, AkaMura]

-Murasakibaracchi! To najlepsze pączki jakie jadłem w życiu!- Blondyn wydarł się na cały głos.
-Oi Kise, nie jedz tyle, bo spodni nie zapniesz.- Zawołałem z irytacją i nachyliłem się odgryzając spory kawałek lukrowej słodyczy. Skrzywiłem się.- Fuuj! Co ty, baba jesteś? Serio ajerkoniak?
-Hmpf. Nikt nie kazał ci jeść.- Model skrzywił się i ostentacyjnie odwrócił głowę. 

 Przewróciłem oczami i wyciągnąłem rękę po faworka. W plastikowej miseczce zostały jedynie okruszki i trochę cukru pudru.
-Kto wyżarł faworki do kurwy nędzy?!- Lustrowałem wszystkich w pomieszczeniu.
-Nie drzyj się tak Ahomine.

-Masz puder na policzku, Bakagami.- Rzuciłem się na niego z pięściami.- W imię faworków kurwa!
-Daiki, Kagami, spokój.
 Akashi mierzył do nas czerwonymi nożyczkami, ich ostrze błyszczało niebezpiecznie. Przełknąłem ślinę. Usiadłem na swoim miejscu. Po sekundzie obok zmaterializował się Tetsuya.
-Murasakibaracchi to mitrz, prawda Kurokocchi?- Blondyn spytał przesłodzonym tonem.
-Zgodzę się, Kise-kun. Jego faworki są najlepsze na świecie.

-Tetsu...!- Pufff i już siedział na kolanach swojego światła. Taiga popatrzał na mnie z chęcią mordu. 
 Gdy fioletowowłosy tytan przyniósł koleją porcję przekąsek, a czerwona gnida zasiadła na jego kolonach rozległ się dźwięk dzwoneczka.
-Skoro zgromadziliśmy się tu wszyscy, może zagramy w butelkę?- Spytał mrużąc heterochromatyczne oczy. Poczułem jak  blondyn przytula się do mojego ramienia.
-Już się nie fochasz.- Pokręcił przecząco głową wdrapując się na moje kolana.
-Akashicchi... A na co będziemy grać?- Zapytał ostrożnie.
-Wysil swoją blond główkę. Oczywiście, że na wyzwania i pytania.- Poczułem jak chłopak sztywnieje.
-Ale... Jakie?
-Przekonasz się, Ryouta.- Uśmiechnął się złowrogo. Dreszcz przebiegł mi po plecach. Zobaczyłem jak glon nerwowo poprawia okulary.

-Zejdź z kolan Daikiego, nie ma pracy zespołowej. Kręcę pierwszy.  
 Blondyn posłusznie wykonał polecenie, jednak usiadł jak najbliżej mnie. Tak na wszelki wypadek.
 Butelka po pepsi kręciła się niewiarygodnie długo po czym wypadło na mnie. Skąd ja to wiedziałem.
-Wyzwanie czy pytanie, Daiki?- Kolejny błysk oczu, które i tak wiedziały co wybiorę.
-Pytanie.
-Jaka jest ulubiona pozycja Ryouty?- Zamurowało mnie, Kise pisnął i krzyknął, że on tak nie gra.
-Kise, moje rozkazy są absolutne.- Chłopak wyglądał jak zbity pies, szepnął do mnie, żebym nie mówił. Zastanawiałem się chwilę i wypowiedziałem wyraźnie.
-Niebiański wachlarz.- Kise patrzył na mnie rozczarowany, bliski płaczu.
-Serio? Nie wiedziałem, że z ciebie taki zboczuszek, Ryouta.
-Zamknij się, Takao.- Warknąłem i zakręciłem butelką modląc się, by padło na czarnowłosego. Zatrzymało się na blondynie. Kurwa.
-Zadanie czy pytanie?
-Z..zadanie.
-Chodź do mnie.- Przez chwilę szukał podstępu, jednak usiadł między moimi nogami. Objąłem go ramionami dając zrozumieć, że nie wróci już na swoje miejsce. Pogodził się z tym faktem i zakręcił. Padło na Takao.
-Kazunaricchi! Pytanie czy wyzwanie?
-Wyzwanie.- Niech zrobi loda glonowi, szepnął na ucho chłopakowi. Zaśmiał się.

-Pocałuj namiętnie Shin-chana!
-Niedorzeczność.- Szepnął okularnik, jednak gdy poczuł na ustach wargi Takao widocznie zmienił zdanie. Następny była nasza zjawa.

-Kuroko! Co wybierasz?
-Pytanie.
-Hmmm... Jak duży jest Kagami?- Wybuchłem śmiechem, w oczach Taigi zobaczyłem mordercze intencje.

-22cm.
 Usłyszałem gwizdnięcie uznania od modela. Skarciłem go wzrokiem. Znowu padło na Kise.
-Pytanie.
-Połykasz czy wypluwasz?
-Kurokochhi!- Zaśmiałem się, blondyn był czerwony jak nożyczki gnidy.
-Połyka.- Ups, piękne za nadobne skarbie.
-Nie gram z wami!- Wydarł się ze łzami w oczach, chciał wstać z pokoju jednak Akashi go powstrzymał. Gdyby nie mój refleks chłopak upadłby boleśnie na ziemię.
-Oi, co z tobą? Obiecałeś, że nie będziesz go na nas używał!- Wydarłem się. Lubiłem dręczyć blondzie, ale bez przesady, nie jestem sadystą.
-Ryouta sobie zasłużył. Gra się nie skończyła, ma obowiązek przestrzegać zasad.
-Ale dlaczego tylko o mnie są takie pytania?!- Krzyknął przez łzy.- To nie jest zabawne!
-Teraz zamkniesz się i zakręcisz tą butelką.

 Gotowało się we mnie, Kise posłusznie wykonał polecenie. Padło na mnie.
-Wyzwanie.
-Uderz Akashicchiego.- Kagami zakrztusił się napojem, reszta wstrzymała oddech.
-Co?
-Uderz Akashicchiego. Pomścij mnie.- Wyszeptał. Przymknąłem powieki. To miała być zwyczajna gra, tak? Wstałem i zamachnąłem się na dawnego kapitana. Moją pięść powstrzymał Atsushi.

-Daiki, naprawdę myślałeś, że ci się uda?- Spytał rozbawiony.- Za nie wykonanie zadania masz karny punkt. Jeszcze dwa i pożegnasz się z paznokciem.
-Mówiłem, żeby nie jadł tych z adwokatem, wybacz Mine-chin.

 Gra trwała. Pijany Akashi był najgorszym wydaniem Akashiego. W ciągu godzinnej rozgrywki wszyscy musieli minimum raz pocałować bardzoooo namiętnie drugą połówkę, opowiedzieć o swoich sekretach łóżkowych czy rozbierać się. W najgorszej sytuacji byłem ja i Kise. Czerwona gnida czekała na okazję do zemsty. Za każdym razem gdy kręcił butelką żołądek podchodził mi do gardła. 
 Butelka zatrzymała się pomiędzy mną a modelem wskazując nasze złączone dłonie.
-Czyli mamy podwójne pytanie lub wyzwanie. Pytanie nie pasuje, więc zadanie.- Zdecydował za nas.- Kise, obciągnij Daikiemu.- Ścisnąłem pięści tak mocno, że Ryouta pisnął.
-To chore! Nie rób tego.- Zwróciłem się do chłopaka, który siedział ze spuszczoną głową. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-Takie są zasady Aominecchi.- Widziałem, że się rumieni. Podpełzł powoli do mnie i pochylił się nad bokserkami. Byłem zażenowany.
-Kise! Nie rób tego kurwa.- Chciałem go odepchnąć jednak już trzymał w rękach mojego członka. Skuliłem się by jakoś nas zasłonić. Poczułem, że robię się twardy. Ciepłe usta pieściły mnie, a ja siłą powstrzymywałem się od jęków. Spuściłem się w ustach blondyna, a on wszystko połknął. 


-Aomine-kun, obudź się! Akashi-kun chce grać w butelkę.- Otworzyłem oczy, wszyscy patrzyli na mnie, Takao ukrywał śmiech. Brakowało tylko modela.
-Gdzie Kise?
-W łazience. On też miał mokry sen.
-Też...?- Spojrzałem na swoje spodnie. Były ciemniejsze w kroczu. Zerwałem się i pobiegłem do łazienki. Otwierając drzwi usłyszałem 'kyaaaaaa'.
-Ryouta, nie mów, że śniła ci się gra w butelkę...
-Akashicchi kazał mi zrobić ci loda...- Przyznał zawstydzony. Czułem się jak w dziwnej bajce. Podszedłem do chłopaka i pocałowałem go...


 Tym razem obudziłem się naprawdę. Kise spał przy moim boku i ssał kciuka. Marszczył brwi. Podniosłem kołderkę. Lepiłem się miedzy nogami.
 Lepsze to niż gra w butelkę.





~♠~♠~♠~

mózg po 23.~~zaraz padnie mi laptop. mam nadzieje, że się podobało!



11 komentarzy:

  1. To było świetne~ Oby tak dalej autorko :P Czekam na więcej. Weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. awww.~
      dziękuję! to naprawdę miłe. c:
      tworzę całe ferię i następny post w Walentynki będzie. :p

      Usuń
  2. Ahahahahahaha xDDD Jak zawsze świetne! Kiedy następny Szafirowy skarb?? :c Kocham! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. za dużo pączków zjadłam i mnie zainspirowały. ;w;
      mam już rozdział 'bazę', lecz jest krótki. dopiszę kilka akapitów, ogarnę czy jest w miarę stylistycznie i dodam. w każdym razie jest w fazie bliżej dodania niż pisania.
      aish. <3

      Usuń
    2. Bosko! z niecierpliwością czekam <3

      Usuń
  3. Boziu, umarłam xD
    "Niech zrobi loda glonowi"
    Tym mnie zabiłaś w połowie, a mokre sny Aomine były dobitlą xD
    Już wiem co będę czytać na gorszy humor :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czyli wreszcie wyszło coś 'na wesoło'. dziękuję. <3

      Usuń
  4. To było po prostu epickie *_____________* Serio podziwiam Cię i kocham twoje opowiadania <333 lol pijany Akashi był najlepszy xDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jestem czerwona normalnie, to takie miłe. (: dziękuję.
      o tak, z tym się zgadzam!

      Usuń
    2. jestem czerwona normalnie, to takie miłe. (: dziękuję.
      o tak, z tym się zgadzam!

      Usuń