niedziela, 6 marca 2016

Pierwszy raz. cz. AoKise.

Podejście pierwsze.

- Zgaś światło, proszę – próbowałem, nieskutecznie.
- Kurwa Kise, marudzisz.
- Dlaczego to dla ciebie taki problem? – rzuciłem odsuwając się od ciemnoskórego chłopaka.
-To ty masz problem. Chodź tu – zmarszczył gniewnie brwi i chwycił mój nadgarstek, przyciągając mnie do swojego torsu. Złączył nasze wargi w zaborczym pocałunku.
- Aominecchi… Zgaś… Proszę… Posłuchaj… – błagałem w przerwach na oddech. Chłopak patrzył na mnie coraz bardziej rozgniewany.
- Zachowujesz się jak baba – rzucił a ja fuknąłem. – Naprawdę chcesz, żeby to tak wyglądało?
- Nie! Chcę, żebyś stworzył romantyczną atmosferę, włączył jakąś romantyczną piosenkę i… i… – na moich policzkach pojawiły się rumieńce.
- I wyruchał tak, że przez następny tydzień nie będziesz w stanie zrobić dwutaktu? – rzucił ze swoich uśmieszkiem numer 2.
- Aominecchi!!!
- Gdzie ty idziesz?
- Do domu – fuknąłem. Nawet jeśli to była prawda, nie musiał mówić tego tak bezpośrednio. – Zabiłeś atmosferę.
- Kise… – nie ugiąłem się. – Poczekaj. Odprowadzę cię chociaż, jest już ciemno…

Podejście drugie.

  Nasze ciała prowadziły pojedynek. Pojedynek o dominację. Blondyn próbował wszystkiego, jednak miał świadomość, że mnie nie prześcignie.
 Przykułem jego ramiona do niebieskiego koca i obserwowałem jak dyszy. Jego oczy ciskały błyskawice.
- Aominecchi… To boli – myślał, że dam się na to nabrać. – Bo będę krzyczał.
- Do tego zmierzam, kotku – rzuciłem, następnie przyssałem się do jego szyi. Zamruczał z przyjemności i zgiął prawą nogę w kolanie. Moje ręce wędrowały po jego ciele, co chwile wsuwając  się pod jego ubranie. Nie pozostawał dłużny. Dobierał się, cwany, do mojego rozporka.
- Gdzie są…?
- Szuflada – odpowiedział nim zadałem pytanie do końca. Oderwałem się od jego gorącego ciała i sięgnąłem po prezerwatywę. – Mogę ci ją nałożyć? – spytał patrząc gdzieś w ścianę. Uśmiechnąłem się i podałem mu opakowanie.
 W momencie gdy rozerwał je, usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi. Zakląłem.
- Ryota, kochanie? Pomożesz mi z zakupami? – rozległ się słodki głos matki Kise.
 Niezłe wyczucie, kurwa.

Podejście trzecie.

 Leżeli na kanapie, oglądając nudny sobotni program. Kise zaczynał powoli przysypiać, Aomine leniwe jadł chipsy.
- Oi, Ryota. Idziemy na górę? – spytał ospale granatowowłosy.
- Mhm – zamruczał blondyn, jednak nie okazywał chęci kiwnięcia małym palcem u stopy.
- To rusz tyłek.
- Zaniesiesz mnie? Proszę – chłopak używał wyjątkowo kuszącego tonu głosu.
- A co dasz mi w zamian? – ciemnoskóry zaśmiał się w odpowiedzi.
- A czego byś chciał?
- Pytasz a wiesz, Kise – odpowiedział uwodzicielsko, blondyn roześmiał się.
- Daiki, nie pożałujesz, zanieś mnie – na co Daiki zbliżył się do chłopaka.
- Brzmi obiecująco – stwierdził nachylając się tak by blondyn mógł się wokół niego owinąć. Niekiedy swoim zachowaniem przypominał małpkę lub innego drzewołaza. Uroczego drzewołaza.
 Blondyn zamruczał w kark Aomine. Wplótł palce w jego włosy i przymknął powieki. Cieszył się, że ciemnoskóry był nim tak bardzo zajęty, że nie pomyślał o zapaleniu światła. Wchodząc do pokoju od razu skierowali się do miękkiego łóżka chłopaka.
- Daiki – odezwał się, nie bardzo wiedząc co chce powiedzieć.
- Mmmm? – zamruczał chłopak pytająco.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też – odpowiedział ściągając luźny T-shirt. Następnie dobrał się do koszulki blondyna. Próbował nie okazywać zdenerwowania wymieszanego z podnieceniem.
- Jesteś pewien, że nikt…?
- Mamy dom dla siebie, Kise. Zadbałem o to – granatowłosy uśmiechnął się przebiegle całując kark swojego chłopaka. Czekał na tą chwilę niemal od początku ich związku, czyli jakieś pół roku.
- Czy ty powiedziałeś rodzicom, że ty… Że my…? – zaczął Kise zszokowany.
- Nieee… Tylko ojcu – odpowiedział, próbując rozebrać do końca zawstydzonego chłopaka.
- Aominecchi!
- Możemy porozmawiać o tym później?!
 W odpowiedzi Daiki otrzymał pocałunek, bardzo namiętny pocałunek. Wsunął dłonie w spodnie blondyna i ścisnął jego pośladki. Usłyszał cichy pisk, następnie poczuł jak ktoś majstruje przy jego rozporku. Roześmiał się i zanim pozbył się dolnej części garderoby wysunął prezerwatywę z tylnej kieszeni.
- Oi, Ryota… Dalej chcesz zrobić to samemu? – mimo ciemności widział rumienieć chłopaka, który skinął potwierdzająco głową. Wziął opakowanie drżącymi dłońmi i rozerwał je ostrożnie. Objął prezerwatywę ustami, które ułożył  w literkę O. Nachylił się nad nabrzmiałym członkiem Daikiego i złapał go chłodną dłonią, na co ciemnoskóry zasyczał. Kise wsunął jego członka do ust, niemal dotykając nim tylnej ściany gardła.
- Gotowe – szepnął. Spojrzeli sobie w oczy i ponownie przylgnęli do siebie rozpalonymi ciałami. Daiki zaczął pieścić dziurkę blondyna. Robił to już kilkukrotnie, jednak nigdy nie miał w perspektywie wsuwania w nią więcej niż trzech palców. Bawił się, wkładając, to wyjmując palce. Obserwował reakcje blondyna, który coraz bardziej się niecierpliwił.
 - Aominecchi – zaczął błagającym wzrokiem – proszę…
- O co prosisz, mmm? – odparł rozszerzając swoje palce w dziurce Kise. Chłopak zawył z rozkoszy.
- Proszę… Nie baw się, tylko…
- Tylko co?
- Zrób to… Chcę, żebyś…
- Chcesz, żebym cię pieprzył?
- Tak – Aomine na chwilę stracił panowanie nad sobą. Oblał go rumieniec. Zaczął całować blondyna, cały czas patrząc w jego tęczówki. Złapał jedną dłonią swojego członka i zaczął go delikatnie wsuwać w Ryotę, na co ten skrzywił się i przygryzł dolną wargę.
- Boli? – spytał zamierając. Jasnowłosy przytaknął, jednak kazał mu nie przerywać.
 Po chwili ciemnowłosy był już w całości w swoim chłopaku. Zatrzymał się, całując każdy centymetr jego twarzy. Jedną dłonią złapał jego pulsującego członka, drugą wplótł w jasne kosmyki. Dopiero gdy upewnił się, że Ryouta przyzwyczaił się do jego obecności, zaczął powoli poruszać się w nim.
- Ohh – wyrwało się blondynowi. Czuł się niewiarygodnie. Ból zaczynał przeradzać się w rozkosz. Całe jego ciało przeszywały igiełki, niczym prąd rozchodzący się po przewodach. – Aominecchi…
 Mruczał, jęczał i wykrzykiwał pojedyncze słowa, co sprawiało, że Daiki czuł się coraz bardziej nakręcony. Jego biodra poruszały się coraz szybciej, poczuł paznokcie na swoich plecach. Nachylił się, by jego chłopak mógł go ciaśniej objąć. Kise wygiął plecy w łuk. Kochał to uczucie jedności. Jakby stali się jednym organizmem.
 Po chwili ich ciała przeszedł drobny spazm, po którym nastąpiło kilka większych, aż wreszcie rozpłynęli się w rozkoszy. Poczuli jak zaspokojenie i błogość ich pochłania.
- Aomiecchi, to było nieziemskie… – powiedział rozmarzonym głosem.
- Shhhhh… – mruknął Daiki w odpowiedzi, przygotowując się na drugą rundę.












oto część pierwsza cyklu 'pierwszy raz'. :> Erato usiadła na moim ramieniu i nie daje mi spokoju. :>
trzymajcie się ciepło, zboczuszki i koniecznie napiszcie jak się Wam podobało! ♥