wtorek, 3 lutego 2015

GHB. [AoKise]

 Było już dobrze po trzeciej nad ranem. Strzyknięcie zamka odbiło się echem po korytarzu. Zdjąłem buty i odpiąłem pas z kaburą. Mimo późnej pory w salonie nadal świeciło się światło. Przeczuwałem, że nie wróży to nic dobrego.
-Wróciłem.- Oznajmiłem jak zwykle. Blondyn, który siedział na kanapie nawet na mnie nie spojrzał. Niezrażony podszedłem do niego, nachyliłem się by go pocałować. Odsunął się nieznacznie. Dopiero teraz zobaczyłem nakryty stół. Srebrna świeca już prawie się wypaliła.- Ryota, ja..
-Spóźniłeś się.- Powiedział dobrze znanym mi tonem. Oznaczał on mniej więcej 'jeśli nie masz dobrego wytłumaczenia lepiej nie mów wcale'.
-Przepraszam. Nie wiedziałem, że chcesz mnie aż tak rozpieścić.
-Hmpf.
-Kazałem ci długo na siebie czekać. Zjemy razem, oczywiście jeśli nie jesteś zbyt zmęczony.- Chłopak długo mierzył mnie wzrokiem.- Nie chcę żeby cały twój wysiłek poszedł na marne.- Momentalny uśmiech, przebiegły uśmiech.
-Ty to wiesz jak mnie oczarować.
-To dopiero początek niespodzianek.- Zagadnąłem tajemniczo.- Jednak zostawię resztę na później.
-Aominecchi! Wiesz, że nie lubię czekać.
 Pomimo głośnych protestów blondyna zachowałem tajemnicę do końca kolacji.
 
 Jedliśmy w przyjemnej atmosferze trzymając się za ręce. Już zapomniałem jakie to miłe uczucie, gdy nie musimy się nigdzie śpieszyć. Nie chcąc psuć nastroju Kise zgarnął talerze do kuchni zostawiając mycie na jutro, natomiast ja nalałem nam po lampce wina.
-Aominecchi, zdradzisz mi sekret?- Spytał kusząco chłopak. Usadowił się na moich kolanach i przyglądał uważnie. Mijający czas wyostrzył jego rysy, jednak dawna dziewczęcość w nim pozostała. Błyszczące tęczówki w miodowym kolorze i miękkie, choć nie tak gęste jak kiedyś, włosy sprawiały, że cały świat przestał mieć dla mnie znaczenie.- Halo, halo?
-Przepraszam, zamyśliłem się. Co dostanę w nagrodę?
-Hmmm.. A co by pan chciał?
-A co oferujesz, mmmm?- Zatopiłem nos w jego obojczykach, jak zwykle blade ciało pokryło się gęsią skórką. Uwielbiałem jego niewinne reakcje.
-Może dotknął bym cię tu i tam...- Wodził palcem po mojej klatce piersiowej zdejmując krawat i rozpinając koszulę.
-Wydaję mi się, że to uczciwa cena.- Kise poruszył się na moich kolanach, a ja poczułem, że mam ochotę na jeszcze więcej.
-Zatem powiedz mi..
-Co powiesz na bal maskowy, chciałbym wreszcie oznajmić całemu zarządowi, że mam najwspanialszego faceta na świecie.- Wyszeptałem namiętnie w jego szyję.
 Zesztywniał lekko po czym przytulił mnie z całych sił. Poczułem wilgoć na ramieniu. Wiedziałem, że mężczyzna od dawna o tym marzył. Zawsze chciał, żebym 'pokazał' go światu. Jego silna reakcja sprawiła, że poczułem się szczęśliwy.
-Shhhh.. Nie płacz, nawet jeśli to łzy szczęścia.
-Tak się cieszę! Naprawdę się cieszę Daikicchi..- Resztę jego słów pochłonęły moje usta.

 Od godziny chodziliśmy po centrum handlowym odwiedzając kolejno wypożyczalnie strojów i dodatków.
-Kochanie, ja naprawdę nie wiem co mam ubrać...- Lamentował blondyn przerzucając wieszaki. Odrzucał po kolei wszystkie stroje.- Chcę wypaść naprawdę dobrze, pomóż mi.
 Obawiałem się tych słów. Niosły one za sobą groźbę 'jeśli wybierzesz źle to nie dotkniesz mnie przez najbliższy miesiąc'. Przełknąłem ślinę i zabrałem się za szukanie jakiegoś eleganckiego, lecz niezbyt krzykliwego stroju.
-Aominecchi, a kim ty będziesz?
-Wampirem, będę robił ci malinki całą noc!- Złapałem go w pasie i przyciągnąłem do siebie.
-Hahaha, zboczeniec!
-Może przebierzesz się za wilkołaka?- Dodałem już spokojniej.
-Nieee.. Może ty będziesz diabłem a ja aniołem?
-Już nim jesteś, skarbie.
-Ba-baka!- Wykrzyknął zarumieniony.
-No to za kogo się przebierzesz?
-Nie chcę być wilkołakiem, już lepszy byłby wampir.. Ty pasujesz na wilka, Aominecchi!- Jego oczy rozbłysły, w myślach na pewno ujrzał nas w strojach i maskach.
 Nie dyskutowałem, bo i po co? Lepiej szybko załatwić kostiumy i wrócić do ciepłego domu. Dziś transmitują Super Bowl.

 Czarny lateks opinał się na zgrabnym tyłku blondyna, biała koszula z żabotem rozpięta u góry eksponowała jego klatkę piersiową. Jedynie zarzucona peleryna prezentowała się jako-tako.
-Tak mi z domu nie wyjdziesz.- Stwierdziłem cierpko.
-Co ci znowu nie pasuje? Brzydko wyglądam?- Spytał zawiedziony.
-Ślicznie, jeśli chcesz, żeby zaproszono cię do gry w słoneczko.
-AOMINECCHI!- Kise wydarł się jak zawodowiec, ciskając błyskawicami z oczu.- Została nie cała godzina do wyjścia, widziałeś ten strój wcześniej i nie protestowałeś.
-Nie widziałem go na tobie, nie chcę żebyś prowokował innych, nie chcę żeby lampili się i ślinili na twój widok!- Oznajmiłem dosadnie na jednym wdechu.
-To co mam według ciebie założyć? A może wcale nie pójdę, hmm?
-Ryouta.
-No co?
-Uspokój się, dobrze?
-JAK MAM BYĆ SPOKOJNY SKORO NA PIĘĆ MINUT PRZED WYJŚCIEM NIE MAM SIĘ W CO UBRAĆ?!!- Spojrzałem na niego oszołomiony i zacząłem się śmiać. Przypominał teraz Momoi.- Z CZEGO SIĘ ŚMIEJESZ, HMMM?!!
-Shhhh..- Złapałem jego twarz w dłonie.- Złość piękności szkodzi.- Pocałowałem go, na początku stawiał opór lecz uległ pod wpływem ruchów mojego języka.
-Aominecchi.. Tak bardzo chcę iść na ten bal i dobrze wypaść..

 Po półgodzinnym sporze wreszcie jechaliśmy na posterunek. Kise nieco naburmuszony patrzył oscentacyjnie za okno. Miał na sobie zwykłą białą koszulę zapiętą pod samą brodę i zakaz ściągania peleryny.
-No rozchmurz się już.
-Hmpf.
-Kise, wiesz że pięknie wyglądasz?
-Mówisz tak, żeby się przypodobać.
-Nie, mówię to co myślę.- Złapałem jego dłoń i uścisnąłem.
-Patrz na drogę!- Krzyknął próbując ukryć uśmiech.

 Dość spóźnieni dotarliśmy na miejsce. Momentalnie zaczęto szeptać.
Czy to Kise Ryouta?
Skądś znam tego blondyna!
Zobacz z kim przyszedł Daiki.
To on kogoś ma? Szkoda...
Oni są gejami?! Aomine-san i ten model?

Fajne z nich ciacha. I tyłek tego chłopaka.
Kochanie, bo będę zazdrosny.
 Odciągnąłem modela na bok.
-Czy ty ich słyszysz?- Spojrzał na mnie jak na idiotę i zaczął się śmiać.
-Głośno i wyraźnie.- Uśmiechnął się przebiegle. Moje ciśnienie podskoczyło do 200.
-I nie przeszkadza ci to?
-Jakoś nie bardzo. Tylko twoje słowa mają dla mnie znaczenie. Nie obchodzą mnie ich komentarze.
-Oni podrywają cię na moich oczach, kurwa.- Oznajmiłem zrezygnowany.
-Życzę im powodzenia. Chodź zatańczyć, to moja ulubiona piosenka!
 Blondyn energicznym krokiem zaciągnął mnie na parkiet. Przykleił się do mnie mocno na co odpowiedziałem zaborczym uściskiem. Kręciliśmy się do rytmu kilka razy całując się i niemal cały czas rozmawiając.
-Może napijemy się czegoś?- Spytałem cicho, uznałem, że ciężko będzie wytrzymać tą imprezę na trzeźwo.
-Chętnie.
-To poczekaj tu, zaraz wracam.- Cmoknąłem go w policzek i skierowałem się do prowizorycznego baru.
 Była to wspaniała okazja do poderwania Ryouty. Myślałem jednak, że nikt z niej nie skorzysta. Jakże się myliłem.
 Gdy tylko się odwróciłem zobaczyłem jak jakiś typek przebrany za mumie próbuje skłonić modela do wyjścia z sali. Ten łagodnie próbował mu odmówić, lecz nie wiele to skutkowało.
-Oi!- Zawołałem zbliżając się do nich szybkim krokiem. Gwałtownie szarpnąłem ręką przebierańca, dzięki temu odsunął się od blondyna na kilka kroków.
-Czego on od ciebie chce?
-Lepiej, żebyś nie wiedział...- Odpowiedział model ufnie wtulając się w moje ramię.
-Ty skurwielu!- Złapałem mumię za szmaty, a raczej bandaże i energicznie wywlokłem na świeże powietrze.
 Chłopak zataczał się i bełkotał. Poznałem w nim nowego praktykanta. Zero litości.
 Gdy moja pięść trafiła w jego brodę, poleciał w krzaki. Chciałem poprawić by zapamiętał na długo, że nie zarywa się do zajętych, jednak usłyszałem pisk za sobą.
 Kise zakrył oczy. Nie lubił kiedy okazywałem złość. Uspokoiłem się i podszedłem do niego.
-Wejdź do środka, przeziębisz się.
-Tylko jeśli wejdziesz ze mną.
-Jasne. Już z nim skończyłem.

 Wracaliśmy do domu. Kise trochę się zalał, ale trzymał pion, głównie dzięki mnie, ale trzymał. Po małym incydencie nikt nawet nie spojrzał na modela. Ulotniliśmy się przed drugą w nocy.
-Aominecchi..- Czknięcie.- Kiedy następny bal?
-Nie wiem, oby nigdy.
-Dlaczegooo? Było tak fajnie..
-Cieszę się, że dobrze się bawiłeś.- Stwierdziłem sucho. Chciałem jak najszybciej wrócić do domu i położyć się spać z blondynem wtulonym w swój bok.
-Aominecchi.. Ja zaraz..- Nie zdążyłem zjechać na pobocze. Kise zarzygał auto. Zabiję go kiedyś naprawdę.- Ja.. Przepraszam.. Już mi lepiej..
-Kise, wysiądź.
-Aominecchi?! Nie każesz mi chyba..
-Wysiądź.
-Ale...!
-Musimy to jakoś ogarnąć tak?- Odetchnął z ulgą i posłusznie wysiadł. Wciągnął z bagażnika płyn do tapicerek i ręczniki.
 Czyściliśmy samochód niecałe piętnaście minut. Przez ten czas blondyn rzygał kilka razy.
-Jesteś pewien, że to tylko alkohol?
-Nie... Dziwnie się czuję..-Oparł się o zimną maskę BMV.
-Jadłeś tam coś?
-Taa.. Jakaś laska dała mi kawałek ciasta na spróbowanie..
-I tak po prostu go zjadłeś? A jeśli tam coś było?
-Nie.. Aominecchi, nie krzycz..- Posadziłem go siłą na fotelu i zapiąłem pas. Usiadłem na miejscu kierowcy i wrzuciłem bieg.
-Jedziemy do szpitala, nie wiadomo co tam było.- Rzuciłem ostrym tonem do mężczyzny. Jego wzrok błądził po dachu, drżał. Z każdą chwilą było coraz gorzej.- Za chwilę tam będziemy, Trzymaj się Kise.
-Spać mi się chce...
-Jeszcze nie pora, Ryouta, mów do mnie cały czas.
-Nnnnn...

 Gdy przyjechaliśmy na miejsce oczy modela wywinęły się w tył. Wziąłem go na ręce i najszybciej jak potrafiłem wbiegłem do budynku. Widzące nas pielęgniarki kazały zanieść mi blondyna do pobliskiej sali i położyć na łóżku. Przyszli lekarze, między innymi Midorima, który miał dyżur tej nocy. Dookoła było tyle ludzi, coś mówili między sobą. Wyproszono mnie na korytarz.
 Wszystko to trwało sekundy. Siedziałem w poczekalni a z sali wychodzili i wchodzili pracownicy SORu.
-Daiki?- Usłyszałem znajomy głos.- Co ty tu robisz?- Odwróciłem się w jego stronę, tak jak się spodziewałem stał nade mną Takao. Pierwszy raz widziałem go w niebieskim uniformie.- Coś się stało? Myślałem, że idziesz z Kise na bal. Halo? Daiki?- Potrząsnął moim ramieniem.
-Ryouta tam jest.. On coś zjadł i rzygał.. A potem zemdlał.. Ja..
-Spokojnie, Daiki. Gdzie jest Kise? Pójdę dowiedzieć się co z nim.- W momencie gdy pochylił się nade mną usłyszałem skrzypnięcie drzwi. Blondyn wyjechał na szpitalnym łóżku podłączony do jakiś urządzeń. Siostra podbiegła do wind, by którąś zatrzymać. Do mnie podszedł Midorima.
-Gdzie wy go zabieracie?!- Wydarłem się i chciałem pobiec za chłopakiem.
-Uspokój się, musimy porozmawiać. Kise jedzie na płukanie żołądka.
-Porozmawiać? Płukanie? Co się kurwa dzieje?!
-Chodźmy do gabinetu, drąc się nikomu nie pomagasz.

 Takao zaparzył mi kawę, natomiast Glon zasypał mnie pytaniami. Opowiedziałem mu co się stało i co zdążył powiedzieć model zanim odleciał.
-Mówisz, że zjadł ciasto? To ma sens. Ktoś najprawdopodobniej dosypał do niego GHB w końskiej dawce..- Rozmyślał na głos lekarz.
-GHB? Mógłbyś po ludzku?
-Pigułkę gwałtu.
-Co? Nie pierdol.- Złapałem się za głowę. Do gabinetu wbiegła pielęgniarka.
-Sensei, już skończyliśmy płukanie. Zdążyliśmy. Pacjent jest na sali.
-Dziękuję, Yuuko.- Odpowiedział mechanicznie.- Chodźmy zobaczyć jak się czuje.- Dodał już w moją stronę.

 Ryota leżał nieprzytomny. Wokół jego głowy i ciała wiły się różne rurki i kable. Shintaru pozwolił mi posiedzieć z nim trochę. Powiedział, że najprawdopodobniej model obudzi się jutro. Teraz potrzebuje spokoju, więc mam być cicho.

-Aominecchi..- Usłyszałem szept. Dłoń którą trzymałem poruszyła się nieznacznie.- Gdzie ja jestem?
-W szpitalu. Jak się czujesz?
-Szpitalu? Ja... Nie pamiętam dlaczego...
-Shhh... Później ci powiem, teraz odpoczywaj, dobrze?
-Mhmmm..- Głaskałem go po włosach, nagrodził mnie słabym uśmiechem.
 
 Oddział opuściliśmy po czterech dniach. Kise już nigdy nie chciał iść na żadną imprezę. Zamknął się w sobie. Jadł i pił tylko to, co było fabrycznie zamknięte lub przygotowane przeze mnie. 
 Wiedziałem, że z czasem jego strach przygaśnie i wróci do normalności. Jednak to jeszcze potrwa.


~♠~♠~♠~
to miało być wesołe. ;w; jestem zła na siebie. i na tą ciotę, że zjadł to ciastko. wrrrr. ;w;

4 komentarze:

  1. Kiseee ty cioto ;____; Jak mogłeś to zeżreć?! No nic, no trudno co się stało to się nie odstanie ;___; I ta mumia masakraaa xd Bosh Kise taka baba ma gorsze problemy z ubraniem niż ja D: Czekam na następny rozdział Szafirowego Skarba :D Kooocham Cię <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kise lubi słodkie, szkoda tylko, że idzie w dupę. ;w; ale jemu może. ;w;
      pokochałam mumie, mumie są świetne. :<
      to je model, tego nie ogarniesz. :>
      piszę, piszę i może za niedługo uformuję z tego nowy rozdział. muszę. 눈_눈
      dziękuję za połechtanie mojego ego, postaram się zrewanżować. ♥

      [mądra ja zorientowała się, że zamiast odpowiedzieć dodała nowy komentarz, taaa..]

      Usuń
  2. Tak na początek, ktoś wreszcie ruszył dupę i zrobił sb konto ^^
    Do rzeczy.
    Kiseeeee, boziuuui, ty blondyno....
    Jak to jest możliwe, że jeden człowiek ma tyle pecha? ;-;
    Jak go gdzieś nie pobiją to dosypią mu czegoś do ciasta...
    To je Kise 👍
    Ale się ucieszyłam jak zobaczyłam notkę 😄
    Kocham zazdrosnego Aomine >,< coś pięknego ❤
    Miłego dnia/wieczoru :3
    Weny, natchnienia, czasu ;3
    Chryste Panie, jak ja kiedyś napiszę komentarz, który się kupy trzyma to trzeba to będzie gdzieś wpisać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. yay! ^^ po nazwie wnioskuję, że to Ty dodałaś mnie na snapie. teraz już wiem kim jesteś! poniekąd. :")
      kocham go dręczyć, so...
      cieszę się, że chcesz, żeby były nowe norki. ^^
      wydaje mi się, że 'mój' Aomine jest jakiś niepodobny do oryginału. grrr. :<
      dziękuję, wzajemnie!
      to się przyda. :3
      czas założyć księgę gości, hehe! 3:>

      się rozpisałam. :o uczę się. xd

      Usuń