wtorek, 23 grudnia 2014

Baby booom! [AoKise, KuroKaga, MidoTaka, AkaMura, RiMo]

 Przeciągnąłem się delikatnie i wtuliłem mocniej w puchową kołderkę. Ziewnąłem cichutko. Moja głowa spoczywała na ciepłym torsie chłopaka, który chyba miał już dość wylegiwania. Dał mi lekkiego pstryczka w czoło.
-Hej! Nie tak budzi się księżniczki!- Zbuntowałem się.
-Nie jesteś za stary jak na księżniczkę?- Nadąłem policzki. To nie było miłe.
-Dla mnie mógłbyś zrobić wyjątek!- Zbierało mi się na płacz.
-Oi, oi. Przepraszam.- Delikatny całus rozwiał całą moją złość. Chciałem się przekręcić na plecy, jednak ruch utrudniał mi odstający brzuch. Poczułem dłonie Aominecchiego na plecach. Przyzwyczaiłem się, że teraz, do nawet tych najprostszych czynności potrzebowałem jego pomocy.- Jak się czujesz?
-Nie jest źle.. Swędzi mnie brzuch..- Chłopak zabrał z szafki nocnej jakąś buteleczkę, była to oliwka. Podwinął moją koszulkę i ucałował.
-Dzień dobry, maleństwo.- Szepnął, po czym zaczął wmasowywać płyn w napiętą do granic możliwości skórę. Po chwili dziecko poruszyło się, sprawiając mi niemały ból.
-Charakterek ma chyba po tatusiu.- Zaśmiałem się.
-I bardzo dobrze, zobaczysz, nasz syn będzie kopał wszystkim tyłki!
-Syn? Myślę, że to dziewczynka. I nie mów tak przy dziecku!
-Przepraszam.- Daiki przysunął  mnie bliżej siebie i zaczął całować. Nie opierałem się, gdyż bardzo mnie to relaksowało. Po chwili oderwał się od moich ust i zaczął poszukiwania swojej garderoby.
-Nie idźźźźź.- Zawyłem. Popatrzył na mnie z politowaniem i wstał wciągając dresowe spodnie.
-A kto przygotuje kolację? Dzisiaj przez ten dom przejdzie tornado. Trzeba pochować wartościowe rzeczy i...- W połowie zdania dostał ode mnie z poduszki.
-To nasi przyjaciele, nie mów tak!
-Przyjaciele przyjaciółmi, ale...
-Shhhh. Nic już nie mów. Pomóż mi wstać lepiej.- Wyciągnąłem dłonie w jego kierunku.
-Jak chcesz to pośpij jeszcze, dam sobie radę.
-Nie Aominecchi! Ja też chcę!- Widząc, że coraz bardziej przypominam rozbrykane dziecko złapał mnie w pasie.
 Poczłapałem do łazienki, wziąłem szybki prysznic i ubrałem się. W kuchni czekało na mnie śniadanie i Daiki ubrany w mój różowy fartuch. Zaśmiałem się za co dostałem po uszach.
 Przeszedłem po domu i zrobiłem inspekcję. Poszukiwałem brudnych skarpetek chłopaka i wysmarkanych chusteczek, ewentualnie jakiś śladów kurzu. Po ich usunięciu wróciłem do kuchni.
-Aominecchi...
-Tak?
-Co mogę jeszcze zrobić?- Popatrzył na mnie znad miski i uśmiechnął przebiegle.
-Zaśpiewaj mi tak jak wczoraj.- Spaliłem buraka.
-Nie śpiewałem dla ciebie! To dla maleństwa, strasznie się wierciło.- Szepnąłem głaszcząc się po brzuchu.- Mogę ubrać choinkę? Proooooszę.
-Tylko nie zrób sobie krzywdy.- Przewrócił oczami, a mnie już nie było.
 Kolejne dwie godziny upłynęły nam spokojnie. Do czasu gdy chciałem włożyć gwiazdę na czubek drzewka. Nie dosięgałem, więc wziąłem taboret. Gdy miałem już schodzić dziecko kopnęło mnie bardzo mocno, zgiąłem się w pół i straciłem grunt pod nogami. Upadłem na tyłek, co stety-niestety było bolesne, ale w miarę bezpieczne. Huk przeraził Daikiego, który w sekundzie przybiegł do pokoju. Kucnął obok mnie i zaczął opieprzać.
-Mogłeś sobie coś kurwa zrobić! Dlaczego mnie nie zawołałeś? Dlaczego?- Bardzo się przestraszyłem, z każdym kolejnym słowem kuliłem się coraz mocniej. Rozpłakałem się.- Oi, nie płacz.. Przepraszam, nie powinienem tak wrzeszczeć.- Przytulił mnie mocno i pocałował włosy.
 Dalsze przygotowania odbyły się bez większych wypadków, jedynie Aomine oparzył się parą podczas odlewania wody z kapusty. Ja natomiast skaleczyłem się papierem gdy pakowałem prezenty.  O szesnastej przyszli pierwsi goście. Kurokocchi i Kagami. Otworzyłem uradowany drzwi i przytuliłem niebieskowłosego przyjaciela. Gdy spojrzałem na wyższego chłopaka zamarłem. Moją uwagę zwróciła nie dziewczynka, którą trzymał na rękach, a siatka, która się poruszała.
-Nie mów mi, że to jest...- Zacząłem płaczliwe.
-To karp, nasza kolacja.- Uśmiechnął się szczerze i podsunął mi reklamówkę pod nos. Złapałem się za usta i odsunąłem.- Coś nie tak?- Spytał głupio.
-Czy.. Czy on jest.. żywy?
-No tak, a jaki miałby być?
-Jesteś okrutny!- Zawyłem przez łzy. Mój narzeczony słysząc wrzawę zjawił się chcąc poznać przyczynę mojego lamentu.
-Bakagami. Zanieś go do kuchni.- Rozkazał i zaczął mnie uspokajać.- Wiesz, że jaka Wigilia taki cały rok? Nie płacz już więcej proszę.
-A...ale Aomi..inecchi... Te..n karp... My... Nie możemy go zjeść!- Rozpłakałem się w jego ramionach. Sam nie wiedziałem dlaczego, ale było mi tak szkoda tego stworzenia.
-Oi, Kise. Wiem, że ci smutno, ale taka kolej rzeczy. Już i tak mu nie pomożemy. Nie ma co się smucić tak? Uśmiech poproszę.- Dalej niepocieszony otarłem łzy i poszedłem się przebrać. Chciałem wyglądać zjawiskowo. Przy drzwiach stała Mayonaka- córeczka Tetsu i tego mordercy. Miała niespełna 3 latka i bardzo mnie lubiła. Uśmiechnąłem się do niej ciepło a ona podbiegła i przytuliła się do moich nóg.
 Po niespełna półgodzinie przyjechali Takao z Midorimą, Akashi z Muraskibarą i Riko z Momoi. Ostatnia zaczęła wypytywać mnie jak się czuję i gładzić mój brzuch. Czułem się trochę skrępowany. Robiło się trochę głośno- głównie za sprawą piszczącej May i Nigou, którzy biegali między stołem a choinką.
-Hej cisza!- Krzyknął nagle Daiki. Spojrzeliśmy na niego zbaranieli.- Pierwsza gwiazdka już jest.
 Zaśmiałem się. Zaczęliśmy składać sobie życzenia. Kątem oka zauważyłem jak Midorimacchi oblewa się rumieńcem i całuje Takao. Tak bardzo cieszyłem się, że w końcu się pogodzili i przyznali, że czują do siebie coś więcej. Nagle mój chłopak objął mnie od tylu i zaczął całować szyję.
-Nie przy dzieciach zboczeńcu.- Zażartowałem.
 Wigilię zjedliśmy w przyjemnej atmosferze, nikt nic nie wylał, nie potłukł czy zniszczył. Riko i Midorima zdeklarowali się pomóc przy sprzątaniu, a reszta grzecznie czekała. Nawet dziewczynka i mały kundelek. Chyba wyczuwali prezenty. Zebrałem kilka talerzy ze stołu i chciałem zanieść je do zmywarki, jednak przeszył mnie tępy ból w dole brzucha. Upuściłem to co trzymałem i prawie przewróciłem się. Dobrze, że Takao był blisko, bo zdążył mnie złapać.
-Usiądź, my się tym zajmiemy.- Niemal siłą wcisnął mnie w fotel. Aominecchi przeszywał mnie wzrokiem, więc uśmiechnąłem się.
-Jestem trochę zmęczony.- Powiedziałem bardziej do siebie niż do niego.
 Gdy naczynia były już w kuchni i zapach barszczu się ulotnił wstałem powoli i zawołałem.
-Czas na prezenty!- Tetsu razem z córeczką i pupilem zajęli się ich rozdawaniem. Ja siedziałem wtulony w ciepłe plecy granatowookiego, rysowałem kółka na wnętrzu jego dłoni.
-Na pewno to tylko zmęczenie?- Spytał mnie. Marszczył brwi, wyglądał jakby chciał zobaczyć najmniejsze kłamstwo w moich oczach.
-Nie wiem, dziwnie się czuję..- Nie widziałem sensu okłamywać go.
-Myślisz, że to już?
-Już nie, ale niedługo na pewno. Dzidziuś chce jak najszybciej nas zobaczyć.- Uśmiechnąłem się promiennie.
 Po rozpakowaniu prezentów i radości z nich płynącej towarzystwo stało się ospałe, najlepszym dowodem była na to Mayonaka śpiąca na kolanach Taigi. Momoi mówiła coś Riko o tym, że one też muszą sobie zrobić takie małe cudo. Midorima przewracał oczami i nerwowo poprawiał okulary czekając aż jego chłopak- teraz wiszący na jego szyi- zaproponuje mu to samo.
 Poczułem, że muszę siusiu. Wstałem nieco powolnie i udałem się w stronę łazienki. W połowie drogi miałem już mokro. Zorientowałem się, że nie chciało mi się siusiu..
-Aominecchi..- Zacząłem przerażony. Odwróciłem się w jego stronę i kontynuowałem.- Wody mi odeszły.

*BIPBIPBIPBIP*
 Dźwięk budzika wyrwał mnie z tego pokręconego snu. Co też musiałem zjeść, że śniłem o takich pierdołach.
-Akashi-san, śniadanie gotowe.- Zaczął kamerdyner, później przedstawił plan dnia. Ubranie choinki, kolacja, blebleble.
 Coś czuję, że chłopcy pobiegają na następnym treningu.



~♠~♠~♠~

Minna!
Chcę życzyć Wam wszystkiego dobrego w te święta.
Osoby, która zawsze będzie blisko Was.
Miłości, która ociepli Wasze serca.
Spełnienia marzeń i następnych, bo nadają one sens naszemu życiu.
Oraz cierpliwości do mnie! :>
Kocham Was! ♥


4 komentarze:

  1. OO to było urocze~ Nie spodziewałam się dzisiaj postu przyznam :P Dziękuje za życzenia i nawzajem~ Wszystkiego najlepszego, spełnienia najskrytszych marzeń, weeny :P Super prezentów pod choinkę i miłości :D Do następnego postu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chciałam Was pozytywnie zaskoczyć.~
      dziękuję serdecznie! weny nigdy dość, a miłość to jakby wena. :>
      do następnego! ;3

      Usuń
  2. O mój Boże umarłam po prostu musieli zbierać mnie z podłogi ;D
    Akashi, rly? AhahahHahH on chyba bierze to samo co ja, bo ostatnio nawiedziło mnie w śnie Kiseki opowiadające Opowieść wigilijną oraz Królewna Taiga i sześciu pomyleńców ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Królewna Taiga, Królewa Taiga borze i lesie. XD" chcę takie sny! :3

      Usuń