sobota, 8 listopada 2014

Grief and Sorrow I. [KakaIru]

 Zaspałem. Przeciągnąłem się delikatnie i wstałem. Świat zamienił się w kolorowe światełka. Opadłem ciężko na łóżko. Przymknąłem powieki delikatnie masując skronie palcami. Wziąłem dziesięć głębokich wdechów i ostrożnie wstałem. Tym razem było znacznie lepiej.
 Bolała mnie głowa i było mi niedobrze. Mając w myślach przymus zejścia ze schodów jęknąłem. Postanowiłem najpierw wziąć prysznic. Kaskada letniego strumienia wody obmywała moje zmęczone ciało. Przypominałem sobie skrawki ubiegłej nocy. Kakashi postarał się, bym szybko nie zasnął, choć dopiero co wróciłem z misji.  Spojrzałem na swoje nagie odbicie. Jasną skórę pokrywały liczne malinki, niektóre przechodzi w siniaki. Rumieniec przyozdobił moje policzki. Chwyciłem ręcznik, wytarłem się, niechcący przejeżdżając po swoim, jeszcze nabrzmiałym, członku. Potrząsłem głową i ubrałem się.
 W kuchni siedział nie kto inny, jak szaro włosy jonin. Uśmiechnął się do mnie znad gazety. Mój wygląd przykuł jego uwagę.
-Dobrze się czujesz, Delfinku?- Spytał z troską w głosie.
-Trochę boli mnie głowa.- Powiedziałem, chcąc zrobić krok zrobiło mi się ciemno przed oczami.- I trochę mi słabo..
Mężczyzna momentalnie znalazł się przy moim boku. Chwycił mnie za ramiona i posadził na krześle.
-Chcesz się położyć?

-N..nie. Woda wystarczy..- Miałem słaby głos, toteż nie przekonałem go. Pomógł mi wstać i zaprowadził na sofę. Położył moje nogi na oparciu i poszedł po szklankę.
-Jesteś pewien, że to nic poważnego?- Przyglądał mi się uważnie, a ja nie wiedziałem co powiedzieć. Jego głos dochodził jakby z oddali. Mój oddech przyśpieszył, w głowie mi szumiało, a ręce zrobiły się jakby wiotkie.
-Iruka? Iruka?!


 Niewyraźne szepty. Stłumione dyskusje. Słabe kroki. Przebłyski świadomości.
 Wiedziałem, że muszę otworzyć oczy. Nie wiedziałem jednak dlaczego. Zapomniałem kim i czym jestem. Nie rozumiałem co się wokół mnie działo. Muszę walczyć było jedyną jasną myślą. Wyryło się głęboko w moim mózgu.

 Poczułem czyjąś dłoń na ramieniu. Gładziła mnie, trochę łaskotała. Cichy głos mówił coś. Wymawiał czyjeś imię. Nerwowy szept przeszedł w szloch. Coś ciężkiego oparło się na moim brzuchu. Skłoniło mnie to do otworzenia oczu. 
 Światło dnia. Już dawno o nim zapomniałem. Przywykłem do ciemności, w której tonąłem.
-Iruka..?- Zerknąłem w stronę głosu. Poznałem zapłakaną twarz niemal od  razu. Chciałem ująć ją w dłonie i zapewnić, że jest dobrze, że nie ma się czym martwić, jednak nie mogłem ich unieść. Chciałem coś powiedzieć, lecz nie mogłem wydobyć z siebie głosu. Co się ze mną stało? Pojawiła się panika. Coraz ciężej było wziąć mi oddech. Kakashi widząc to pocałował mnie, co tylko pogorszyło sytuację.- Co się dzieje? Iruka, słyszysz mnie?
Chciałem pokiwać głową, ale dziwnie sztywne mięśnie trzymały ją w miejscu. Łzy frustracji kapały na śnieżnobiałą poduszkę.
-Pójdę po Tsunade-sama, wytrzymaj chwilę.
 Tych kilka minut zamieniało się w godziny. Rozglądałem się nerwowo próbując się poruszyć. W myślach odtwarzałem tysiące powodów przez które jestem sparaliżowany. Gdy w drzwiach stanęła Piąta chciałem na nią wrzeszczeć.
-Iruka-sensei, uspokój się w tej chwili!- Krzyknęła chłodno.- Inaczej bardzo tego pożałujesz, zapewniam się.
 Jej słowa były nikłym pocieszeniem. Jonin, który w tym samym czasie siadł na brzegu szpitalnego łóżka, gładził moje włosy. Gdy zacząłem wolniej oddychać, a szloch zamienił się w pojedyncze łzy, Hokage przemówiła.

-Podczas ostatniej misji użyto przeciwko tobie silnego jutsu. Miało ono na celu wymazanie wspomnień z kilku dni poprzednich i wypełnieniu ich miejsca nowymi, zakłamanymi. Jednak sprawcy nie do końca się to powiodło. Efektem były zawroty głowy i częściowy paraliż. Przeprowadziliśmy kilka poważnych operacji. Jesteś teraz unieruchomiony, by na wszelki wypadek nie stała ci się krzywda. Stopniowo będziemy przywracać cię do normalnego stanu, więc nie musisz się niczym martwić.- Uśmiechnęła się promiennie. Dlaczego nie powiedziała nic o utracie głosu? Tsunade jakby czytała w moich myślach.- Przypuszczamy, że utrata głosu jest spowodowana stresem i sama zniknie. Odpoczywaj, Iruka.
 Wraz z jej wyjściem w sali pojawiło się dwóch medyków. Kazali wyjść Hatake. Nie wiedziałem czemu, lecz bałem się zostać sam na sam z obcymi mężczyznami. Podeszli do mnie i wstrzyknęli coś w przed ramię. Później użyli nieznanej mi, medycznej, techniki. Poczułem się dziwnie senny. Zamknąłem oczy i odpłynąłem.
 W podświadomości podróżowałem po dziwnych, nie odkrytych wioskach. Wszyscy mieszkańcy mieli dziwnie zniekształcone rysy, a zachowaniem przypominali zwierzęta. Jeden z nich rzucił się na mnie i wbił w moje serce kunai. 
 Wydawało mi się, że wrzeszczałem z całych sił. Jedyne co, to siedziałem z szeroko otwartymi, załzawionymi oczami. Nie było śladu po dziwnych mieszkańcach dziwnych wiosek, tym bardziej po atakującym mnie ninja. Kakashi drzemał sobie spokojnie w bujanym fotelu, niczego nie świadomy. Z jednej strony chciałem by mnie przytulił, powiedział, że nie ma się czego bać. Z drugiej zaś nie chciałem by ktokolwiek mnie dotykał. 
 Ciągle towarzyszył mi strach, nie zdawałem sobie jeszcze sprawy przed czym i dlaczego.




~♠~♠~♠~
konbanwa. zupełnie nowy projekt. słowa popłynęły same, jednak z tytułem było gorzej. pomyślałam, że nazwę to opowiadanie tak jak nazywa się OST z Naruto w wersji z pogrzebu Trzeciego Hokage. jest to dla mnie jeden z najpiękniejszych smutnych utworów.jeszcze nie wiem, jak dokładnie będzie wyglądać to opowiadanie, ile będzie mieć rozdziałów itp. pomysł jest dla mnie świeży i ciągle go rozwijam.oyasumi.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz