poniedziałek, 8 września 2014

School is coming..

 przepraszam za tak długą nieobecność, nie obiecuję, że notki będą pojawiać się regularnie, lecz postaram się pisać częściej. taka miniaturka, bo 'przepraszam' to za mało. 
♠Rui.14

-Aominecchi! Zostaw moją szyję..- Zawyłem przeciągle w poduszkę i zanurkowałem pod kołdrę.
-Oi, ja bardzo lubię twoją szyję..
-Chcę pospać.. Jeszcze wcześnie..- Wyłem, gdy chłopak, nieco brutalnie, wyciągnął mnie z łóżka.
-Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje, kochanie.- Zażartował i ugryzł mnie w ucho, skrzywiłem się.
-To niech ci da.- Wyrwałem się z uścisku i szybkim krokiem poszedłem do kuchni, zaparzę sobie kawę. Była 6.15, choć raz chciałem pospać do 7.00. Teraz już na pewno nie zasnę.
-Kisee..- Ciepłe ręce objęły mnie w tali, a jego słowa wywołały u mnie dreszcz. Poczułem coś twardego na wysokości pośladków. Gwałtownie odskoczyłem wylewając sobie wrzątek na dłonie. Pisnąłem i skuliłem się kucając. Łzy napłynęły mi do oczu. Daiki chciał mi pomóc, ale odtrąciłem jego rękę. Zacząłem płakać. Bolało, bardzo bolało. Dopiero po kilku minutach pozwoliłem brunetowi, by się mną zajął. Delikatnie usadził mnie na krześle i włożył moje poparzone palce do miski z lodowatą wodą, którą wcześniej nalał. Poczułem pieczenie, ale i ulgę. Wtuliłem głowę w jego brzuch i pozwoliłem sobie na płacz. 
-Przepraszam.. Nie chciałem, żeby tak to się skończyło.- Powiedział z żalem w głosie gładząc moje włosy. Gdy trochę się uspokoiłem, Aomine zabandażował moje dłonie, które powoli zaczynały zdobić drobne pęcherze.- Jesteś naprawdę dzielny.
-Dostanę naklejkę?- Spytałem z lekkim uśmiechem.
-Mam lepszą nagrodę.- Uśmiechnął się zadziornie biorąc mnie na ręce i zanosząc do sypialni.

~

Stałem w drzwiach do salonu omal nie płacząc ze śmiechu. Przyglądałem się zielonowłosemu, który biegał po całym pokoju, szukając okularów. Upiłem łyk gorącej jeszcze kawy. 
-Muszą tu gdzieś być! Same nie wyszły! Takao! Nie stój tak i pomóż mi!- Krzyczał już bardzo poirytowany chłopak. Podszedłem więc do niego, stanąłem na palcach i pocałowałem miękko w usta.- Nie teraz, nie widzisz, że szukam okularów?
-Widzę.- Szepnąłem, ukrywając śmiech. Jeszcze raz wspiąłem się na palce i wyciągnąłem dłoń w stronę jego włosów.- Tu są.
Midorima patrzył na mnie trochę zdziwiony, trochę zmieszany.
-Wiedziałeś o tym od początku??- Spytał gniewnie. Ignorując jego pytanie zawiesiłem się na jego szyi.
-Shinn-chan, chcę nagrodę.
-Słucham?
-Chcę nagrodę za to, że znalazłem twoją zgubę.
-Nie mamy teraz na to czasu, spóźnimy się..
-Tylko chwilkę, proszę!
-Ale mój horoskop..
Zrobiło mi się smutno. Cały nastrój prysł. Wypuściłem go z objęć, chciałem wyjść. Tylko najpierw się przebiorę. W połowie drogi do sypialni okularnik złapał moją dłoń i gwałtownie odwrócił. 
-Oha-asa mówiła też, że moim szczęśliwym przedmiotem na dziś jest króliczek.-Szepnął mi na ucho i ścisnął pluszowy ogon doszyty do mojej piżamy. Uśmiechnąłem się w duchu, gdy chłopak zaczął namiętnie pieścić moje pośladki oraz całując czule szyję.

~

-Kagami- kun, jeśli zaraz nie wstaniesz, umrę z głodu. 
-Zrób sobie śniadanie sam, wiesz gdzie jest lodówka.- Mruknąłem gniewnie. W odpowiedzi usłyszałem tylko skrzypnięcie sprężyn materaca. Coraz częstsze obijanie się garów nie pozwalało mi spać. Jeszcze wcześnie, do wyjścia pozostało nam więcej niż trzy godziny. Zwlekłem się z łóżka, czas się wykąpać. Przechodząc koło kuchni spojrzałem tylko, czy Tetsu nie zrobił sobie krzywdy. Stał przy kuchence w samym fartuszku. Jego kształtne i drobne pośladki aż prosiły o chwilę uwagi. Powstrzymałem się jednak. 
Zanurzyłem się w ciepłej wodzie. Przymknąłem powieki, przypomniałem sobie widok gotującego Kuroko. Dolna część ciała jak na zawołanie stanęła na baczność. Zacząłem gładzić małego Kagamiego wyobrażając sobie kochanka w różnych zboczonych pozach. Gdy byłem już blisko spełnienia usłyszałem trzask i krzyk z kuchni. Wyskoczyłem z wanny i pobiegłem do źródła krzyku jak mnie Pan Bóg stworzył. 
-Co się stało?- Dopadłem chłopaka poszukując ran.- Tetsu, dobrze się czujesz?
-Przepraszam, Kagami..- Powiedział ze łzami w oczach.
-Coś ci się stało? Boli cię gdzieś?
-Nnn.. Nie.- Wyjąkał wtulając się we mnie.- Ja tylko chciałem zrobić nam śniadanie.. I miałem już wylać wody z ryżu, ale.. Ale ten garnek był za ciężki i go upuściłem. Przestraszyłem się i.. I..- Rozpłakał się w moich ramionach.
-Ciiii, zaraz to posprzątamy, nic się nie stało..
-Ale teraz już nie będzie co zjeść i będziesz głodny przeze mnie..
-Jak to nie będzie co zjeść?- Spytałem zdezorientowany. Kuroko patrzył w podłogę. Spojrzałem. pierwszy raz, w stronę garnków i kuchenki. Chłopak wrzucił chyba wszystko co znalazł w kuchni. Zacząłem się śmiać.- Tetsu, wychodzi na to, że schrupię ciebie.- Posadziłem go na stole, jedynej suchej powierzchni.
-Co powiesz na kilka malinek?- Spytał niewinnie, a ja rozpłynąłem się w nim.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz