Z okazji zbliżających się świąt,wesołego jajka, zboczuszki! :3
~♠~♠~♠~
Z okazji zbliżających się świąt,wesołego jajka, zboczuszki! :3
~♠~♠~♠~
-A dałeś sztućce?
-Tak..
-Chleb?
-Tak..
-Starczy kiełbasy?
-Tak Kise! Skończ już!-Ciągłe
pytania blondyna przyprawiały mnie o ból głowy. Ja rozumiem, że
zaraz mają przyjść goście, ale dalej to tylko nasi przyjaciele. I
nasze śniadanie. Z małą niespodzianką, ale na razie shhhh.
-Przepraszam.. To nasz pierwsze wspólne
święta, więc chcę, żeby było idealnie.
-Wiem, wiem. Niepotrzebnie podniosłem głos.-Pocałowałem go w czoło. Uśmiechnął się i poszedł sprawdzić, czy krzeseł jest wystarczająco i czy czegoś nie pominął. Obserwowałem jego krzątaninę z bananem na ryju. Słodko wyglądał, gdy marszczył swoje cienkie brwi w konsternacji.
Rozległ się dzwonek do drzwi. Kise poszedł otworzyć, ja natomiast schowałem się w kuchni. Zaczynały zżerać mnie nerwy. Coraz bliżej, coraz bliżej. Zdjąłem fartuch i poszedłem przywitać znajomych. Byli już Kuroko i Kagami, Atsushi i Akashi, Midorima z Takao, Momoi z Riko oraz Hyuga i Teppei. Zrobiło się trochę głośno i tłoczno, co nie pomogło mi się uspokoić. Zaszyłem się przy garach. Oparłem ręce o blat, wziąłem głęboki wdech. Nie przypuszczałem, że tak szybko stracę zimną krew.
-Aominecchi?-Objął mnie w pasie i wtulił się w moje plecy.-Wszystko w porządku?
-Tak, tak.. Barszcz prawie gotowy, możesz wracać do salonu, zaraz przyjdę.-Jego pogodny uśmiech był najlepszym środkiem uspokajającym na świecie. Z salonu dobiegł trzask, chwila ciszy, a potem śmiech. Murasakibara złamał krzesło. Dobrze, że mieliśmy dwa w zapasie.
-Wiem, wiem. Niepotrzebnie podniosłem głos.-Pocałowałem go w czoło. Uśmiechnął się i poszedł sprawdzić, czy krzeseł jest wystarczająco i czy czegoś nie pominął. Obserwowałem jego krzątaninę z bananem na ryju. Słodko wyglądał, gdy marszczył swoje cienkie brwi w konsternacji.
Rozległ się dzwonek do drzwi. Kise poszedł otworzyć, ja natomiast schowałem się w kuchni. Zaczynały zżerać mnie nerwy. Coraz bliżej, coraz bliżej. Zdjąłem fartuch i poszedłem przywitać znajomych. Byli już Kuroko i Kagami, Atsushi i Akashi, Midorima z Takao, Momoi z Riko oraz Hyuga i Teppei. Zrobiło się trochę głośno i tłoczno, co nie pomogło mi się uspokoić. Zaszyłem się przy garach. Oparłem ręce o blat, wziąłem głęboki wdech. Nie przypuszczałem, że tak szybko stracę zimną krew.
-Aominecchi?-Objął mnie w pasie i wtulił się w moje plecy.-Wszystko w porządku?
-Tak, tak.. Barszcz prawie gotowy, możesz wracać do salonu, zaraz przyjdę.-Jego pogodny uśmiech był najlepszym środkiem uspokajającym na świecie. Z salonu dobiegł trzask, chwila ciszy, a potem śmiech. Murasakibara złamał krzesło. Dobrze, że mieliśmy dwa w zapasie.
Gdy już wszyscy złożyliśmy sobie
życzenia i usiedliśmy do stołu daleko odpłynąłem myślami.
-Aomine-kun!-Z mojego świata wyrwał
mnie głos Tetsuyi.
-Oi?
-Już czas.-Dopiero teraz zorientowałem się, że większość skończyła jeść. Kise, który siedział naprzeciwko mnie, przyglądał mi się badawczo. Poczekałem aż wszyscy odłożą sztućce i wstałem. Odchrząknąłem i podrapałem się po głowie. Wszyscy przyglądali się z zaciekawieniem. Odsunąłem krzesło i podszedłem do blondyna. Ręce pociły mi się, bałem się, że nie będę w stanie nic powiedzieć. Uklęknąłem przed nim na prawym kolanie, z kieszeni marynarki wyciągnąłem małe, kwadratowe pudełeczko. Kise zasłonił ręką usta, drugą zaś chwyciłem. W jego oczach zbierały się łzy szczęścia- miałem nadzieję. Odchrząknąłem raz jeszcze. Spojrzałem mu prosto w topazowe tęczówki.
-Oi?
-Już czas.-Dopiero teraz zorientowałem się, że większość skończyła jeść. Kise, który siedział naprzeciwko mnie, przyglądał mi się badawczo. Poczekałem aż wszyscy odłożą sztućce i wstałem. Odchrząknąłem i podrapałem się po głowie. Wszyscy przyglądali się z zaciekawieniem. Odsunąłem krzesło i podszedłem do blondyna. Ręce pociły mi się, bałem się, że nie będę w stanie nic powiedzieć. Uklęknąłem przed nim na prawym kolanie, z kieszeni marynarki wyciągnąłem małe, kwadratowe pudełeczko. Kise zasłonił ręką usta, drugą zaś chwyciłem. W jego oczach zbierały się łzy szczęścia- miałem nadzieję. Odchrząknąłem raz jeszcze. Spojrzałem mu prosto w topazowe tęczówki.
-Ryota, wyjdziesz za mnie?-Głos mi
drżał, a sekundy zamieniły się w godziny. Chłopak nie był w
stanie nic powiedzieć, więc przytaknął głową. Wsunąłem mu
złoty pierścionek z małym, szafirowym oczkiem na środkowy palec,
pasował idealnie. Wstałem, a Kise rzucił mi się na szyję prawie
przewracając. Wszyscy klaskali, Momoi i Riko płakały.
-Tak.-Wyszeptał mi na ucho Kise. Jego głos był ledwo dosłyszalny, lecz ja słyszałem. Stałem się najszczęśliwszym facetem na świecie. Pocałowałem go namiętnie, mając w dupie rozbawione spojrzenia innych. Kise Ryota, chłopak, który zawrócił mi w głowie, zostanie ze mną już na zawsze.
-Tak.-Wyszeptał mi na ucho Kise. Jego głos był ledwo dosłyszalny, lecz ja słyszałem. Stałem się najszczęśliwszym facetem na świecie. Pocałowałem go namiętnie, mając w dupie rozbawione spojrzenia innych. Kise Ryota, chłopak, który zawrócił mi w głowie, zostanie ze mną już na zawsze.
Zdecydowanie moje ulubione shotkie*-*
OdpowiedzUsuńNie mogę nic więcej dodać, oprócz tego, że chyba dostałam cukrzycy XD :3333
Zdecydowanie moje ulubione shotkie*-*
OdpowiedzUsuńNie mogę nic więcej dodać, oprócz tego, że chyba dostałam cukrzycy XD :3333