konbanwa!za nie cały tydzień egzaminy, a ja sobie piszę yaoice. hehe.mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu ten twór.~♠~♠~♠~
konbanwa!za nie cały tydzień egzaminy, a ja sobie piszę yaoice. hehe.mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu ten twór.~♠~♠~♠~
Nasypałem chipsów i trochę
popcornu do wielkiej miski. Na stole znajdowało się już kilka
puszek piwa i pepsi dla Kise. Nie rozumiałem, jak można nie lubić
tego bursztynowego nektaru bogów, szczególnie będąc mężczyzną.
Choć w sumie jego niewinne wzbranianie się przed alkoholem
rozbrajało mnie. DVD było włączone, film czekał tylko na
odtworzenie. Jedyne 'czego' brakowało, a raczej 'kogo' to blondyna.
Miał dzisiaj sesje. Wróci pewnie zmęczony i wysmarowany gównem,
zwanym 'lekkim make-upem'. Borze i lesie, jak on może to kłaść?
Przecież bez tego wygląda jeszcze bardziej słodko. Moją rozkmine
przerwał szczęk kluczy w drzwiach. Podszedłem do nich i oparłem
ramieniem o framugę.
-Aominecchi!-Chłopak rzucił mi się
na szyję. Chciał mnie ucałować, ale delikatnie go odsunąłem.
-Znasz zasady, najpierw zmyj tą gładź
z twarzy.-Rzuciłem, uśmiechając się złośliwie. Model nie dawał
za wygraną. Zrobił oczy głodzonego psiaka. Jak ja nienawidzę
psów!
-Tym razem ci się udało.-Pocałowałem
go z języczkiem. Zarzucił mi ręce na szyję.-A teraz won się myć,
śmierdzisz jak baba.
-Lubisz baby.-Wyszeptał kokieteryjnie.
-Ale tylko te, które mają duże
cycki.
-Aominecchi!-Zawył, lecz posłusznie udał się w kierunku łazienki. Rozsiadłem się na kanapie, przymknąłem oczy. Zastanawiało mnie, czy Ryocie spodoba się film, który wybrałem.
-Aominecchi!-Zawył, lecz posłusznie udał się w kierunku łazienki. Rozsiadłem się na kanapie, przymknąłem oczy. Zastanawiało mnie, czy Ryocie spodoba się film, który wybrałem.
Miał przymknięte powieki, więc
spróbowałem po ciuchu podkraść się do niego. Zorientował się
jednak i z szybkością geparda złapał mnie w pasie. Przyciągnął
mnie do swojego ciała.
-Dzisiaj oglądamy Maniaca!-Oznajmił.
-Czy to horror?-Oby nie, oby nie, oby
nie, modliłem się bezgłośnie.
-Oczywiście.-Uśmiechnął się
diabolicznie. Chciałem zaprotestować, lecz dodał-Nie ma tam
duchów, ani innych pierdół, spodoba ci się. Można powiedzieć,
że to romans.
-Ale Aominecchi, wiesz, że potem nie
mogę spać..
-Będę spał z tobą, więc nie
marudź.
-Zawsze ze mną śpisz.
-Zawsze ze mną śpisz.
-Będziesz mógł robić wszystko,
tulić się, owijać itd.
Zamilkłem. Byłem na przegranej
pozycji, jak się uprze to nie odpuści.
-Zapalmy chociaż światło, już jest
ciemno..
-Chcesz oglądać przy świetle? Co to
za zabawa?
Wstałem i poszedłem po koc. Gdy
wróciłem, Daiki poklepał wersalkę koło siebie, jednak ja wolałem
wtulić się w fotel. Po kilkunastu minutach zmieniłem zdanie i
usiadłem na miejscu przy chłopaku. Film może nie był bardzo
straszny, ale obrzydliwy do granic możliwości. Nie pojmowałem, jak
murzyn mógł jeszcze jeść. Główny bohater zabijał i zdejmował
skalp ze swoich ofiar. Przeszedł mnie dreszcz. Położyłem się na
kolanach granatowowłosego i zacisnąłem powieki. Chciałem by
koniec nastąpił jak najprędzej.
-Oi, Kise, z zamkniętymi oczami wiele
nie zobaczysz.-Powiedział rozbawionym tonem.
-I dobrze, przynajmniej zasnę.
-Nie podoba ci się?-Posmutniał.
-Doceniam, że się starałeś, ale
boję się..
-To tylko film, fikcja.-W oczach
stanęły mi łzy.
-Boję się Aominecchi.
-Czego?
-Nie wiem, po prostu mam przeczucie, że
stanie się coś złego.-Zawyłem płaczliwie.
-Czy myślisz, że ja zabiłbym cię,
oskalpował i zrobił lalkę, by mieć pewność, że już nigdy mnie
nie zostawisz?
-A zrobiłbyś?-Żołądek podszedł mi
do góry.
-Nie.-Uffffffff.-Ciepłe, miękkie
ciałko rucha się lepiej od zimnego. Chyba. Tak myślę. No
co?-Spytał, gdy zobaczył moją minę.-Żartowałem!-Dopowiedział,
gdy odsunąłem się od niego subtelnie.-Nigdy cię nie skrzywdzę,
za bardzo cię kocham. A teraz patrz na film i nie marudź.-Zgrywał
twardziela, choć zarumienił się. Miał problem z wyrażaniem uczuć
drugiej osobie, więc nie często słyszałem te proste słowa jakimi
są 'kocham cię'. Podjąłem próbę skupienia się na filmie, było
to trudne, bo Daiki bawił się moimi włosami, treść filmu również
nie była zachęcająca. Wytrwałem jednak dzielnie do końca.
-Jak ci się podobało
zakończenie?
-...-Nie mogłem wydusić słowa, gdyż gula w moim gardle skutecznie je tłumiła.
-...-Nie mogłem wydusić słowa, gdyż gula w moim gardle skutecznie je tłumiła.
-Oi, w porządku?-Spojrzałem na niego
oniemiały. Nagle przypływ mdłości zmusił mnie do pobiegnięcia w
stronę kuchni. Gdy zerwałem się, Aomine chwycił moją dłoń,
więc zwymiotowałem na panele.-Hej..
-Przepraszam.. Już mi lepiej..-Wytarłem usta w rękaw. Ciemnoskóry popatrzył na mnie niepewnie. Pomógł mi wstać i zaprowadził do łazienki.
-Przepraszam.. Już mi lepiej..-Wytarłem usta w rękaw. Ciemnoskóry popatrzył na mnie niepewnie. Pomógł mi wstać i zaprowadził do łazienki.
-Przyniosę ci ciuchy. Chcesz coś do
picia?-Coś się w nim zmieniło. Czyżby miał wyrzuty sumienia?
Kurwa, jak mogłem być takim
debilem. Mówił, że nie chce patrzeć, a ja go zmusiłem. Teraz na
pewno odbiję się to na jego zdrowiu. Skoro rzygał, to pewnie też
będzie miał koszmary. Idiota. Uderzyłem dłonią w drzwi szafy z
ubraniami. Wyciągnąłem dresy.
-Mogę wejść?-Spytałem.
-Nie chcę byś widział mnie w takim
stanie.-Odpowiedział mi słaby głos.
-Nie pierdol.-Otworzyłem drzwi siłą,
rzuciłem ciuchy na pralkę. Kise siedział skulony przy klozecie.
Rozpocząłem przeszukiwanie apteczki.
-Zaraz mi przejdzie.-Wyszeptał między kolejnymi atakami.
-Zaraz mi przejdzie.-Wyszeptał między kolejnymi atakami.
-Przyniosę ci wodę, popijesz
to.-Rzuciłem mu opakowanie jakiś tabletek hamujących nudności.
-Dziękuję.-Uśmiechnął się
szczerze. Poczułem się jeszcze gorzej. Gdy wróciłem ze szklanką,
siedział już na oparciu wanny i wpatrywał się w ścianę
szklistymi oczami.-Już mi przeszło. Jest późno, idziemy
spać?-Spytał tak czule, że przytuliłem go mocno. Nie stawiał
oporu, wręcz przeciwnie, objął mnie zaborczo.
-Przepraszam, Ryota.-Wyszeptałem w jego blond kosmyki.
-Przepraszam, Ryota.-Wyszeptałem w jego blond kosmyki.
-Głupek.-Powiedział, uśmiechając
się przez łzy.-Przejdzie, jak zawsze. Już przechodzi.
-Na pewno?
-Na pewno?
-Na pewno.-Pocałował mój policzek,
wplótł swoje palce między moje i pociągnął w stronę sypialni.
Opadliśmy ciężko na łóżko. Dziś Kise był wyjątkowo łasy na
pieszczoty. Za każdym razem, gdy dotykałem go, niemo domagał się
o więcej. Usiadł na mnie okrakiem i przyssał się do mojej szyi.
Dłońmi błądził po mojej klatce
piersiowej, zjeżdżając coraz niżej. Rozpiął mi rozporek i
palcem gładził mojego penisa. Nie pozostałem bierny, zdjąłem
jego koszulkę i ścisnąłem mu sutki. Skrzywił się i
zaczerwienił. Dobierał się do moich spodni, chciał je perfidnie
zdjąć.
-Heeej, to nie będzie
konieczne.-Zaprotestowałem. W złocistych oczach pojawił się
błysk.-Zaraz, co ty chcesz..?
-Shhhh.. Dzisiaj ja będę na
górze.-Wyszeptał, przyszpilając moje dłonie do zagłowia łóżka.
-Nie, nie będziesz.-Wyswobodziłem się
z uścisku i po chwili Kise był na dole.
-Nigdy nie pozwalasz mi być na górze,
chcę spróbować!-Bunt na statku.
-Nie spróbujesz, bo to ty jesteś UKE
i masz grzecznie rozkładać nóżki, a ja jestem SEME i mam cię
ostro rżnąć w dupkę.-Podkreśliłem.
-Jeżeli chcesz ostro rżnąć w dupkę
to zamów sobie dziwkę!-Wykrzyknął prosto w moją twarz. Wyrwał
się i wybiegł z pokoju. Wstałem. Kurwa, już drugi raz tego
wieczoru zjebałem sprawę.
Poszedłem za nim. Siedział na
kuchennym blacie wcinając lody. Totalnie mnie zignorował. Gdy
zbliżyłem dłoń do jego włosów, odepchnął ją. Jego źrenice
miały przerażający wyraz. Przemknęło mi przez myśl, że to może
by koniec naszej miłości, że tym razem posunąłem się za daleko,
że już mi nie wybaczy.
-Będę spał na kanapie, wracaj do
łóżka. Przeziębisz się.-Nie dostałem odpowiedzi. Wygrzebałem
dodatkową pościel i ułożyłem się na łóżku. Udawałem, że
zasnąłem. Po chwili usłyszałem odgłos gaszonego światła i
tupot bosych stóp Ryoty.
-Dobranoc Aominecchi.-Pocałował mnie w nos, dając się nabrać. Miałem ochotę przygarnąć go, lecz powstrzymałem się. Potrzebowaliśmy trochę czasu na ochłonięcie. Wyszedł z pokoju. Wpatrywałem się w zegarek, mijały sekundy, minuty, godziny.. Sen nie nadchodził. Z sypialni dochodziły dźwięki wiercenia się, po trzeciej również płaczu. Zerwałem się i pomknąłem do niego. Tak jak myślałem, łkał przez sen. Z jego bełkotania wynikało, że śni o horrorze, lecz nie tylko. Krzyczał tak, jakby ktoś go zmuszał do seksu.
-Dobranoc Aominecchi.-Pocałował mnie w nos, dając się nabrać. Miałem ochotę przygarnąć go, lecz powstrzymałem się. Potrzebowaliśmy trochę czasu na ochłonięcie. Wyszedł z pokoju. Wpatrywałem się w zegarek, mijały sekundy, minuty, godziny.. Sen nie nadchodził. Z sypialni dochodziły dźwięki wiercenia się, po trzeciej również płaczu. Zerwałem się i pomknąłem do niego. Tak jak myślałem, łkał przez sen. Z jego bełkotania wynikało, że śni o horrorze, lecz nie tylko. Krzyczał tak, jakby ktoś go zmuszał do seksu.
-Ryota..! Ryota!-Potrząsnąłem nim
kilka razy. Obudził się, zachłystując się śliną. Poklepałem
go ostrożnie po plecach. Spojrzał na mnie i gwałtownie odskoczył
ode mnie.
-Nie zbliżaj się!
-Co?
-Nie zbliżaj się do mnie!
-Oi, nie gniewaj się za to co powiedziałem, wiesz, że najpierw gadam, potem myślę..
-Nie zbliżaj się!
-Co?
-Nie zbliżaj się do mnie!
-Oi, nie gniewaj się za to co powiedziałem, wiesz, że najpierw gadam, potem myślę..
-Nieeee! Nie dotykaj mnie!-Krzyknął.
Zorientowałem się, że dalej śni, mimo iż oczy miał otwarte.
Złapałem go za dłonie i pocałowałem mocno, teraz już musiał
się obudzić. Wskoczył w moje objęcia, a ja oplotłem go
ramionami. Otarł się członkiem o moje kolano.
-Jesteś twardy-Rumieniec cnotki niewydymki.-Oi, jeśli dalej masz ochotę, to..
-Jesteś twardy-Rumieniec cnotki niewydymki.-Oi, jeśli dalej masz ochotę, to..
-Mogę?-Szczęście szczeniaka.
-Tak, tylko nie przyzwyczajaj
się.-Pocałował mnie z języczkiem. Założyłem mu swoją koszulę.
Pozbył się moich spodni i bielizny. Pierwszy raz widziałem w nim
taką pewność. Położyliśmy się. Dziwnie patrzyło się na to od
'dołu'. Zaczynałem twardnieć Całował moje sutki dłońmi pieścił
podbrzusze. Gdy językiem dotknął mojego członka stęknąłem
pojedynczo. Muskał nim czubek jednocześnie ściskając drżącą
ręką jądra. Po chwili wsadził go w całości do ust. Wkładał i
wyjmował go poruszając językiem. Poczułem jak sperma zbiera się
we mnie. Nie zdążył wyjąć go, więc spuściłem mu się w
ustach. Przełknął, jednak po brodzie spłynęła mu samotna
strużka, scałowałem ją. Przysunął mnie bliżej siebie i
podniósł moje nogi zginając je w kolanach. Byłem podekscytowany.
Poślinił palec wskazujący i wsunął go delikatnie w mój tył.
Było to dziwne uczucie, poruszał nim coraz szybciej, później
dołożył drugi i trzeci palec. Poczułem lekkie szczypanie. Gdy
przyzwyczaiłem się i jego palce poruszały się swobodnie,
podmienił je sprawnie na swojego członka. Z początku nie wszedł
cały. Odwróciłem twarz, ale on złapał moją brodę i zrobił mi
malinkę na wardze. Pobudzał mojego penisa, jednocześnie wkładając
coraz mocniej swojego we mnie. Dziwne uczucie ustępowało fali
przyjemności. Nabierał szybkości. Jego złote tęczówki były
obce, nie miały w sobie dawnej niewinności i niepewności. Nie
miałem czasu na głębsze przemyślenia, ponieważ doszliśmy razem.
Nie zdążył ze mnie wyjść, więc cały się kleiłem. Blondyn
położył się na mojej piersi, a ja przykryłem go kocem.
-Aominecchi.. Podobało ci się?-Spytał
nie patrząc w moje oczy. Czy podobało mi się? Nie było źle,
jednak wolę być na górze.. Nie wiedziałem co powiedzieć.-Bo
wiesz.. Ja chyba wolę po staremu..-Na jego twarzy pojawił się
dawny, niewinny rumieniec, a ja się uśmiechnąłem.
-Było cudownie.-Skłamałem. Popatrzył
na mnie i dał pstryczka w nos, wiedział, że to było łgarstwo.
Wpiłem się w jego usta i zacząłem je przygryzać.-Choć się ze
mną wykąpać.
-Mmmm..-Zamruczał i wypiął tyłek. Przewróciłem oczami, podniosłem się. Dupa mnie szczypała, lecz nie dałem tego po sobie poznać. Zaciągnąłem Ryotę niemal siłą do wanny, gdzie kochaliśmy się resztę nocy.
-Mmmm..-Zamruczał i wypiął tyłek. Przewróciłem oczami, podniosłem się. Dupa mnie szczypała, lecz nie dałem tego po sobie poznać. Zaciągnąłem Ryotę niemal siłą do wanny, gdzie kochaliśmy się resztę nocy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz