poniedziałek, 27 lipca 2015

~~~~~~~~ [AoKise]

Zastanawiałeś się kiedyś jak to jest zabić człowieka?
Poczuć jak wraz z jego osoczem wypływa życie?
Zobaczyć ostatni błysk w tęczówce?
Usłyszeć jęk rozpaczy?



 Dźwięk dochodził jakby z daleka. Zmrużyłem oczy zasłaniając je przed oślepiającymi reflektorami. Przez chwilę pomyślałem, że jestem martwy. Klęczałem. 

 Wołanie wyrywało mnie z ciemności. Nie czułem swojego ciała. Przez moment zdawało mi się, że patrzę na siebie z góry. Leżałem na zimnej posadzce w objęciach postaci w bieli.

 Nad jękami i błaganiami o pomoc górował spokojny głos. Nie rozumiałem słów. Spojrzałem na swoje zakrwawione dłonie. Dlaczego niczego nie pamiętam?

 Wraz ze świadomością wracał ból. Pulsujące i rozrywające uczucie przeszywało moje udo. Gdzie ja jestem? Co się stało?

 Zorientowałem się, że po policzkach spływają mi łzy, a wołanie tak bardzo przypomina mój głos. Spostrzegłem, że kogoś obejmuję.

 Czułem ciepłą krew na swoich palcach. Mimo uciskania rany, ona dalej wypływała brudząc jasne kafelki.


*kilka godzin temu*

- Jesteś baba, Kise. 
- Dlatego, że mam uczucia?! 
- Powiedz mi jaki facet płacze na komedii romantycznej?
- Każdy, który ma w sobie trochę empatii.
- No już, choć tu.
- W życiu! 
- Okaż trochę tej swojej empatii.
- Nabijasz się ze mnie!
- Jakżebym śmiał. Chodź. Widzisz, od razu lepiej. Zamknij oczy.
- Dlaczego?
- Niespodzianka. Pokażę ci coś.
- Aominecchi! 
- Shhhh.
- Whoa! One są piękne!
- Wiedziałem, że to powiesz.
- Aominecchi, mogę je przytulić?
- Jasne, jeśli chcesz to możesz nawet jednego zatrzymać.
- A co na to rodzice?
- Chcą znaleźć im dom, ewentualnie jednego zostawić.
- Nie powinno rozdzielać się rodzeństwa..
- Jeszcze bliźniaków, co nie?
- To są...?
- Tak. Suczka i pies. Wiesz, myślałem, że mógłbyś zaopiekować się jednym, a ja tym drugim.
- Naprawdę? To cudownie, Aominecchi! Jak je nazwiemy?
- Do tego z ciapką pasuje Brudas, a do jasnej Pulpet.
- Aominecchi!
- Co?
- Jak można nazwać w ten sposób takie urocze szczenięta?
- Im się podoba. Pacz jak Brudas się łasi.
- A Pulpet posmutniała... Kto chciałby być pulpetem, co?
- To wymyśl jej jakieś ładne imię.
- Hmmm... Trixy?
- Jest ok.
- Tylko ok?
- Przecież to tylko imię, Kise. 
- Jej się podoba. Kto jest piękny, no kto?
- Ty.
- Aominecchi! B...b...baka!
- Shhh. Wsadź go do kartonu, poniosę ich.
- A mógłbym nieść ją na rękach? Jest taka malutka...
- Kise.
- No dobrze, już. 
- Oi, gdzie z pazurkami, co?
- Aominecchi, ona tak pokazuje, że jej zależy.
- W takim razie macie ze sobą sporo wspólnego.
- Co to miało znaczyć?
- Widziałeś moje plecy, prawda? 
- Hmpf. Nie moja wina.
- Oi, rumienisz się.
- Wracajmy, zimno już.
*godzinę temu*
- Aominecchi!
- Ty naprawdę nie wytrzymasz beze mnie dłużej niż pół godziny, co?
- To ważne. Przyjedziesz?
- Wiesz, że za chwilę leci mecz?
- Nagram ci początek, a resztę obejrzysz u mnie. Proszę.
- Nie możesz powiedzieć mi przez telefon?
- Rodzice wyszli na całą noc na imprezę.
- Oi, chyba uczysz się ode mnie. Haha.
- Aominecchi, źle zrozumiałeś!
- Mam wrażenie, że się zarumieniłeś.
- A ja mam wrażenie, że on znowu jest pod bramą. Aominecchi?
- Pozamykałeś wszystkie okna i drzwi? 
- Tak. Drzwi od piwnicy i strychu też, ale dalej się boję.
- Uspokój się, będę za chwilkę.
- Aominecchi?
- Tak?
- Możesz się nie wyłączać? Tak byłoby mi raźniej.
- Jasne. Masz pewność, że to on?
- Nie... Stoi w cieniu, nie widzę twarzy. 
- Może ci się wydaje?
- Ale kto normalny stoi pod czyimś domem o jedenastej w nocy. 
- Kise? Co to było?
- Wszystko ok. Spojrzał na mnie, a ja przewróciłem stolik zasłaniając okno. To na pewno on.
- Idź do swojego pokoju i się zamknij w nim, dobrze?
- Dobrze. 
- Kise, zadzwonię na policję, wyłączę się tylko na chwilkę...
- Nie! Proszę, nie! 
- On jest niebezpieczny, Kise. Policja szuka go od miesięcy.
- Zadzwonimy jak przyjedziesz, dobrze?
- Kise! Kise?
- Jestem. Chyba sobie poszedł. Nie widzę go.
- Na pewno?
- Tak, musiał iść. Uff...
- Nie podoba mi się to.
- Dlatego zostanę w sypialni. Jedziesz już?
- Tak.
- Aominecchi... Zgasło światło...
- Co?
- Chyba... Chyba coś słyszałem. O Boże...
- Kise?!
- On jest w środku... Aominecchi...
- Nie płacz. Schowaj się gdzieś, już widzę twój dom. 
- On tu idzie... On wie...
- Schowaj się, będę za chwilę. Kise? Kise?!
Przepraszamy wybrany abonent jest w tym momencie nieosiągalny, prosimy spróbować ponownie.
- Kurwa. 
 Drżącymi palcami wybrałem numer alarmowy. Dyspozytorka wysłała radiowóz każąc czekać na jego przybycie.
 Wbiegłem do ogródka mamy blondyna. Wiedziałem, że nie dam rady sforsować głównych drzwi, Kise na pewno zadbał o ich zabezpieczenie. Jego dom miał jeden słaby punk, który oprawca mógł wybrać. Było nim imponującej wielkości okno w salonie. Zacisnąłem dłoń na kiju baseballowym.
 Tak jak przypuszczałem zostało wybite, to pewnie ten dźwięk usłyszał chłopak. Wślizgnąłem się do środka. Od sufitu dochodziły mnie odgłosy szarpaniny i wrzaski. Pognałem jak szalony po schodach na drugie piętro.
 Model siłował się w morderczym uścisku z facetem kilka razy większym i silniejszym od niego. Przegrywał to starcie. Zamachnąłem się kijem, jednak odbiłem się w lustrze zawieszonym na drzwiach komody. Mężczyzna wykonał unik.
- Uciekaj! - Wrzasnąłem do blondyna. Miał rozciętą brew i wargę. - Już! - Nie zdążył się pozbierać. Napastnik natarł na mnie i przewrócił. Nie miałem szans z jego zwierzęcą siłą. Zamachnąłem się kijem trafiając go w kolano. Upadł. Wykorzystałem okazję i podniosłem roztrzęsionego chłopaka z ziemi. 
 To byłoby zbyt łatwe. Otrzymałem potężny cios w potylicę. Przewróciłem się słysząc krzyk Kise. Wyciągnąłem dłoń i chwyciłem nogawkę spodni faceta, strzepnął nią niczym natrętną muchę. Złapał modela w pasie i przerzucił sobie przez ramię.
- Aominecchi! Proszę! - Płakał przerażony tym co może go spotkać. Oprawca kierował się z nim na dół. Zebrałem w sobie całą siłę i podniosłem się. Zawroty głowy sprawiały, że widziałem potrójnie. W asyście coraz głośniejszych wrzasków trafiłem do kuchni. Mężczyzna leżał na blondynie i rozbierał go gorączkowo. Wiedząc, że mam małe szanse, a w zasadzie nie mam żadnych rzuciłem się na jego plecy. Wstał i rzucił mną. Odbiłem się od ściany i osunąłem na kafelki. Usłyszałem wystrzał, ale nie poczułem bólu. 

 Drugiej okazji nie będzie. Aominecchi leżał bez ruchu, a napastnik śmiał się obłąkańczo. Chwyciłem kuchenny nóż i wbiłem go między jego łopatki aż po rękojeść. Wrzasnął jak upolowane zwierzę. Szybko wyciągnąłem ostrze i przebiłem go po raz kolejny. Upadł na plecy. Nie pozwalając mu przejąć kontroli przycisnąłem go do ziemi i dalej dźgałem. Jego oczy wypełniła pustka. Znalazłem się w amoku. Mimo, że mężczyzna dawno wydał ostatnie tchnienie dźgałem go z taką samą siłą. Gdy ręce opadały mi z sił chwyciłem średniej długości włosy i miarowo uderzałem jego głową o posadzkę. Wyłem. Czułem jak jego potylica wygładza się, a następnie czaszka zamienia w puzzle.
 Wyciągnąłem nóż z jego klatki piersiowej i przyczołgałem się do Aominecchiego. Objąłem go i zacząłem się z nim kołysać. Przytulałem go i całowałem. Prosiłem, żeby się obudził. Zwymiotowałem i osunąłem się w ciemność.
*teraz*
 Reflektory okazały się latarkami. Widziałem wycelowaną w siebie broń. Metr przede mną leżał zakrwawiony mężczyzna.

 Spojrzałem na chłopaka, który mnie obejmował. Był zakrwawiony. Jego oczy były jednocześnie przepełnione strachem i pustką. Gdy nasze oczy spotkały się przypomniałem sobie wszystko.

 Jego granatowe oczy przyglądały mi się badawczo. Wypowiedział moje imię, a ja przypomniałem sobie wszystko. 

 Policjanci odciągnęli mnie od blondyna i przekazali w ręce lekarzy. Kątem oka dostrzegłem jak któryś z nich podchodzi do Kise i łapie jego dłonie, a drugi odsuwa od niego nóż. 

 Mówili mi, że jestem już bezpieczny. Obiecywali, że już nic mi nie grozi. Powiadomili moich rodziców i już jadą. Mnie interesował jedynie granatowowłosy chłopak, który uratował mi życie.
*miesiąc później*
- [..] po rozpoznaniu sprawy Ryouty K., oskarżonego o zabójstwo Akihko Saya w dniu 27.07. 2015 roku stwierdza iż oskarżony jest winny, jednak zważywszy na okoliczności popełnionego czynu orzeka iż oskarożny działał w obronie koniecznej i skazuje go na pięć lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata oraz nakazuje terapię u psychiatry. Uznaję proces za zakończony, proszę się rozejść.
*godzinę później*
- Aminecchi, jak się czujesz?
- Bywało lepiej, ale mniej boli.
- To dobrze.
- Oi, jak było w sądzie?
- Tak jak się spodziewaliśmy.
- Myślałem raczej o tobie. 
- Jakoś się trzymam.
- Wszystko się ułoży, zobaczysz.
- Nigdy już nie będzie tak samo. Już zawsze będę widział jego twarz w koszmarach.
- Hej, nie zrobiłeś nic złego, tak?
- Zabiłem człowieka, Aominecchi.
- Broniłeś się.
- Nie wiele to zmienia, wiesz?
- Uratowałeś mnie.
- Po tym, jak cię w to wciągnąłem.
- Shhh... Może porozmawiamy o czymś innym?
- Kiedy wychodzisz?
- Może pojutrze mnie wypiszą. Mogę już chodzić o kulach.
- Cieszę się.
- Lekarze powiedzieli, że jeśli będę regularnie ćwiczył to może za rok będę mógł zagrać. Kise?
- C-co?
- Nie płacz. Proszę... To nie twoja wina!
- To czemu czuję się jakby była moja?
- Kise, posłuchaj mnie uważnie, okej?
- Okej.
- Kocham cię i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Jedyne czego żałuję, to to, że nie przyjechałem wcześniej i pozwoliłem by ten skurwiel cię dotknął. Rozumiesz?
 Pokiwałem twierdząco głową. Schowałem głowę w rękach i rozpłakałem się. Jego słowa były najlepszą terapią.
















9 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. O w dupe
      Jestem pierwsza
      Yay
      Dawno mi się to nie trafiło ^^
      No to skoro się już pojarałam tym, pojaram się opowiadaniem
      Kurwa, jak mi brakowało takiego dynamicznego angstu(?)
      No kurwa, zajebiście
      Yay, Kise-nie-ciota
      Willie lubi
      Willie lubi angsty, zabójców i gwałcicieli
      ...
      Oczywiście w świecie fikcyjnym
      Tyle ostatnio wrzucasz, jeju <3
      Jaskier będzie opiewał twą pracowitość i kreatywność w balladach!
      Znowu pisze komentarz na głodno
      Mój komentarz jak zwykle wygląda jak epopeja narodowa, którą można streścić w jednym zdaniu: ZAJEBISTE OPOWIADANIE
      Ale musisz przyznać, że i tak się streściłam
      ..
      Jebać to
      Piszę dalej
      To na to zasługuje
      Jejuu *0*
      Aho taki odważny wow
      Leci na ratunek księżniczce wow
      Księżniczka taka mężna wow
      Kisia ląduje w pierdlu wow
      Aho awansuje u mnie na Aomine za ten akt odwagi xD
      AoKisy zasłużyły na aplauz
      Dobra, może później jeszcze coś dodam
      Może Jaskier pomoże mi wymyślić jakiś fajny tekst, przez który wydam się bardziej swag ;-;

      Usuń
    2. whoa, komentarz tak bardzo chaotycznie ogarnięty. :>
      witaj Willie, kawy, herbaty? procentów? :D
      angsty to moje powietrze.
      ciekawe czy ludzie myślą, że są one efektem jakiejś przemocy, czy coś. ;;
      szczerze to średnio podoba mi się ten 1shot, mogłam lepiej go poprowadzić, ale chui. jest to jest. dupa. XD
      whoa, Jaskier. XD chyba w nagrodę, jako żeś dobre dziecię napiszę Ci Jaskier x Geralt. XD"

      Usuń
    3. Dawaj te procenty!
      Albo nie
      Bo będę gadać jeszcze większe farmazony
      Jaskier x Geralt?
      O w dupe, no nieźle xD
      Chwila, chcesz powiedzieć, że Jaskier awansuje na seme?
      No tego się nie spodziewałam ;D
      No w każdym razie, przeczytam na 100 %
      I znowu o tych procentach...
      Daj no jakiś trunek!

      Usuń
    4. Willie, zgubiłam linka do Twojego bloga... ;--------;
      Jasalt, Gerakier, Jaralt. jak ich nazwać? XD" w ich przypadku seme i uke to pojęcia względne.
      %%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%
      trunek? nieee, kobietom nie przystoi. XD

      Usuń
    5. No jak nie? ;-;
      Nie zasmucaj mnie ;-;
      O shit lepiej będzie jak tego nie nazwiesz xDDD
      Czy oni nie mogą mieć jakichś bardziej plastycznych imion? XD
      Boże, nie mogę sobie tego wyobrazić xD
      Wiesz co?
      Ja też xD
      Szczerze, na telefonie na niego nawet nie wejdę ;-;
      Wyśle ci link jak będę na komputerze :3

      Usuń
    6. trzeba pisać do Sapkowskiego. ;w; Jeralt chyba jest naj, przynajmniej mówię i się nie pluję. XD
      W BIEDRZE JEST TERAZ PIWO CHIŃSKIE, SO... :D
      wyślij, czekam z niecierpliwością. :3

      Usuń
  2. Yay! kolejny angst czyli to co tygryski lubią najbardziej xDD One-shot bardzo mi się podobał szczególnie za to, że był trochę inny (badass Kise ;) ) wgl nawet nie wiesz jak się cieszę, że często dodajesz coś nowego <3 niestety nie bede miała neta przez miesiąc więc widzę, że pewnie będzie dużo zaległości ;-; duuuuużo weny ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję. myślę, że mogłam napisać to lepiej (przyjaciółka, która to czytała miała niezłą polewkę z moba i wgl. ;;)
      miło mi, że czytasz co piszę! mam nadzieję, że spędzisz miło ten czas i postaram się byś miała co czytać jak wrócisz! c:
      domo arigatou! (/^^)/ (\^^)\

      Usuń