piątek, 20 marca 2015

2-0-3-0. [AoKise, MidoTaka, KuroKaga].

przeskok czasowy do 2030'.
wreszcie coś wesołego, o tak!
~♠~♠~♠~


-Aominecchi, chcę mieć dziecko.
 Zachłysnąłem się. Niemal nie wyplułem płuc. Oczy zaszkliły mi się, a policzki zaczerwieniły.
-Chcesz mnie zabić?!- Wrzasnąłem oburzony zupełnie ignorując.. No właśnie, co ignorując? Prośbę, obietnicę?
-Ale Aominecchi.. Chciałbym mieć dzidziusia..- Patrzył na mnie tym swoim psim wzrokiem.
-Świetnie, tylko jeden mały szczegół, oboje jesteśmy mężczyznami.
-Wiesz, że teraz to nie problem.
-Nie pozwolę by na tobie eksperymentowano.
-Jakie eksperymentowano, już prowadzono próby i jest to dostępna metoda dla wszystkich.
-Powiedziałem nie.- Roztarłem skronie, przypływ nagłej złości przywracał moją migrenę.

 Blondyn nie dawał za wygraną, owinął się wokół mojej szyi i marudził. Uporczywie pieprzył o maluśkich stópkach, słodkich rączkach i grubych ciałkach zaróżowionych niemowlaków.
-Kise, skończ mędzić. Nie będziemy mieć dzieci, koniec tematu.
-Podaj przynajmniej jeden argument.
-Nienawidzę tych rozwrzeszczanych potworów.
-Wiesz co, czasem zastanawiam się dlaczego z tobą jestem.- Gwałtownie wstał i tyle go widziałem. Zatrzasnął drzwi sypialni, a następnie domowe. Zapewne poszedł do Takao lub w ostateczności do Tetsuyi wyżalić się jaki to jestem zły i okropny.

 Mieszkanie na jednym korytarzu z dawnymi przyjaciółmi ma w sobie zaletę, przynajmniej model nie włóczy się po ćmoku w poszukiwaniu zrozumienia gdy się pokłócimy.
 Przewróciłem oczami i poszedłem do kuchni. Wiadomo, że nie zasnę dopóki nie wróci, aż tak bezduszny nie jestem. Przeproszę go i przekonam, że dzieci to diabły wcielone.
 Było koło drugiej w nocy, Kise dalej nie wracał, a mnie kleiły się oczy. Po nocnej zmianie nie miałem jeszcze okazji wyspać się. Zadzwoniłem do Midorimy, poczta głosowa oznajmiała, że operuje. Kolejny w książce adresowej był Bakagami. Po 3 sygnałach odebrał udając zaspanego.
-Wiesz, która kurwa jest godzina?

-W pół do dupy Tetsu.- Oznajmiłem sucho.
-Śmiechłem. Co jest, Ahomine?- Mimo upływu lat dalej zwracaliśmy się do siebie w stary, dziecinny sposób.
-Jest u was Kise?
-Nie, co zrobiłeś tym razem?
-Czemu myślisz, że to moja wina?
-Dobra nie ważne. Dzwoniłeś do Midorimy?
-Taa, nie odbiera. Idę do Takao.
-Okej. Branoc.
-Mokrych.
 Naciągnąłem na siebie sprany podkoszulek. 

 Zapukałem dwa razy. Słyszałem śmiechy, które nagle ucichły. Głośne szuranie i przekręcanie zamków w drzwiach.
-Aaa phan tu ciego..?- Naprany Takao ledwo stał na nogach, za nim wlókł się Ryota. Pijackie rumieńce i rozbiegane tęczówki zdradzały jak bardzo jest zadowolony. Po chwili potknął się o dywan i upadł. Przecisnąłem się koło Kazunariego, który stanowczo protestował. Musiałem sprawdzić jak bardzo Kise się potłukł.
 Chłopak chwiejnie usiadł. Z nosa ciekła mu krew, jednak nie płakał. Był jakby oszołomiony.
-No pięknie.- Mruknąłem biorąc go na ramiona.- Takao zamknij te drzwi, bo jeszcze cię ukradną.

-HAHAHAHA.- Czarnowłosy zawiesił się na klamce tworząc wachlarz. Wiedziałem, że będzie to długa noc.
~~
 Udało mi się położyć ich spać dopiero koło czwartej. Kise po zatamowaniu krwotoku nie chciał nawet na mnie spojrzeć, dopiero gdy jego powieki zaczęły ciążyć przytulił się ufnie do mojego boku. 
 Natomiast Takao bawił się na całego. Śpiewał serenady miłosne o swoim życiu seksualnym. Nie wiedziałem, że Glon jest aż tak zboczony. Jak widać każdy lubi czasem poświntuszyć. Jednak po kilkudziesięciu piosenkach i gromkich brawach Kise, chłopak znudził się i chciał wprowadzić swoje pieśni w życie. Ku mojemu zdziwieniu pochwalił się nam cudowną kolekcją zabawek.
 Zmęczenie wzięło, dzięki ci Panie, górę i wszyscy w końcu zasnęliśmy.

~~
-Co tu się dzieje?- Zostałem wyrwany z przyjemnego snu o cycatym Kise przez mrożący krew w żyłach głos.
-SHIIIIINN-CHAAAAAAN!- Takao dał upust swoim seksualnym rządzą i zawisł na szyi młodego chirurga. Był już trzeźwy, nie było widać po nim oznak wczorajszego melanżu. Nie mogłem powiedzieć tego o blondynie.
 Przykrył poduszką głowę i jęczał. Światło dni musiało potęgować jego kaca.
-Chcesz wody?- Spytałem szeptem. Mruknął twierdząco. Dopóki ból nie minie nie będzie wracał do tematu ciąży.
 Przyniosłem mu szklankę z zimnym płynem, wypił duszkiem. Midorima przyglądał się tej scenie pytającym wzrokiem, dalej nie wiedział co wydarzyło się podczas jego nieobecności.
-Spytaj swojego ukochanego.- Zasyczałem w jego stronę zbierając ledwo żywego modela z łóżka.- Muszę doprowadzić go do porządku, cześć.

~~
-Aominecchi...!
-Dlaczego nie rozumiesz słowa 'nie'?
-Bo tak bardzo chciałbym zobaczyć nasze miniaturki..
-Pooglądaj albumy z dzieciństwa.
-Daiki!
-Co?
-Wszystkie pary, które się kochają pragną mieć ze sobą dzieci. One są dowodem ich bliskości, cząstką ich, która przetrwa..
 Zatkało mnie. Chłopakowi naprawdę zależało, bo dawno nie powiedział nic tak mądrego.
-Czyli teraz nie wierzysz, że cię kocham?
-Wierzę.. Ale no.. Wiesz.. Chciałbym poczuć cząstkę ciebie w sobie, która stworzy nowe życie.
-Zaraz poczujesz bardzo dużą cząstkę mnie w sobie!- Krzyknąłem i przygwoździłem modela do łóżka. Nie stawiał oporu, wpił się w moje usta namiętnie całując.

 Szybko pozbyliśmy się ubrania i kochaliśmy się większość dnia, dopóki zmęczenie nie wymieszało się z zapachem potu i dobrego seksu.
~~
-Powiesz mi w końcu, co robią TE rzeczy w naszym salonie?
-No bo wiesz kochanie...- Takao patrzył wszędzie tylko nie na mnie. Byłem wkurwiony i zażenowany. 

-Właśnie nie wiem, oświeć mnie.- Po chwili pożałowałem. Chłopak pokazał mi zdjęcia jakie zrobił ostatniej nocy, a raczej jakie Kise zrobił jemu.
-Podobają ci się?
-Nie.- Odparłem chłodno i wyszedłem z pokoju. W odbiciu lustra zobaczyłem tylko jak Kazunari szybko ociera łzę z policzka.






~♠~♠~♠~
krótkie cuś, które postanowiłam dokończyć z racji, że ostatnio nic nie piszę lub robię to chuiowo.
to pierwszy rozdział czegoś nowego i pokręconego.
piszcie jak się Wam podoba! (: